Archiwum Polityki

David Cameron. Premier wagi lżejszej

Wiele wskazuje na to, iż na wiosnę lider brytyjskich konserwatystów wygra wybory i zostanie szefem rządu Jej Królewskiej Mości Elżbiety II.

Czy 44-letni David Cameron da radę rządzić Brytanią w kryzysie, choćby nawet za kilka miesięcy bezrobocie znacząco spadło, a gospodarka zaczęła znacząco rosnąć? Nie wszyscy obserwatorzy są przekonani, że tak. Po pierwszym spotkaniu z liderem brytyjskich konserwatystów Barack Obama podsumował je ponoć niezbyt przychylnie: Cameron to waga lekka. W ustach niewiele starszego i – nim został prezydentem USA – niewiele bardziej doświadczonego polityka taka ocena może drażnić, ale sygnalizuje jeden z problemów, jakie rząd Camerona będzie miał na stole.

Wielka Brytania to najważniejszy partner Stanów Zjednoczonych w Europie.

Specjalny związek między nimi to filar stosunków nie tylko między Waszyngtonem a Londynem, ale i relacji transatlantyckich między Europą a Ameryką w ramach NATO. Ani Obama, ani Cameron od tej doktryny nie zamierzają oczywiście odchodzić, ale już teraz mnożą się różnice zdań i tarcia w coraz bardziej pogmatwanej kwestii afgańskiej. Udział Brytyjczyków w wojnie z talibami, choć ofiarny – zginęło już ponad 200 żołnierzy – ma katastrofalnie niskie poparcie społeczne: ok. 30 proc., przy prawie 70 proc. sprzeciwu. Cameron był za interwencją w Iraku, teraz jest za kontynuacją wojny afgańskiej. Tylko że liderowi opozycji łatwiej zajmować tak wyraźne stanowisko. Premierowi już nie. A zatem od razu na początku kadencji czeka go konfrontacja z pacyfizmem większości Brytyjczyków.

Drugie wielkie wyzwanie to wspomniane już kłopoty gospodarcze Wielkiej Brytanii i ich skutki społeczne. Tu Cameron obiecuje, że ma pomysł i plan. Na pewno to ma hasła-podróbki, a jakże, z Obamy: „Czas na zmianę, na zmianę, której możesz ufać”. Łatwo dostrzec, że zmiana nie polega tylko na wymianie premiera Browna na premiera Camerona.

Polityka 1.2010 (2737) z dnia 02.01.2010; Świat; s. 58
Reklama