Archiwum Polityki

Pożegnania

Amerykanie nie przyznali w ubiegłym roku Oscara „Walcowi z Baszirem” ani głośnej „Klasie” (zwycięzcy canneńskiego festiwalu). Przyznali go japońskiemu dramatowi obyczajowemu „Pożegnania” mało znanego Yojiro Takity – reżysera zaprzyjaźnionego z branżą porno, gdzie rozpoczynał filmową karierę. Wielkiej pomyłki jednak nie było. „Pożegnania” może nie wyglądają na wybitne osiągnięcie formalne. Zrobione są po bożemu, bez jakichkolwiek artystycznych ekstrawagancji. Trudno jednak nie docenić przewrotnego przesłania, mówiącego o czerpaniu radości z życia poprzez obcowanie ze śmiercią. Mało wdzięcznej sztuki rytualnego przygotowywania zwłok do kremacji uczy się wrażliwy wiolonczelista, który do tej pory nigdy nie widział martwego ciała. Muzyk stracił pracę w orkiestrze, sprzedał instrument, by spłacić długi, i wraca z żoną do rodzinnego miasteczka. Praca w zakładzie pogrzebowym nie jest jego marzeniem, ale to jedyny sposób na zarobienie względnie przyzwoitych pieniędzy. Punkt wyjścia zaiste komediowy, prowadzi do filozoficznych rozstrzygnięć podanych w sposób bardzo prosty, a w finale mocno chwytających za serce. Takita ukazuje dramat sumienia bohatera targanego sprzecznymi impulsami: odrazą podszytą ciekawością, buntem, za którym kryje się pokora, egoizmem walczącym z altruizmem itd. Nauki pobierane od mistrza ceremonii oraz mądrości, jakie zdobywa poprawiając wizerunki zmarłych, prowadzą go do wewnętrznego uspokojenia i akceptacji tego, co dotychczas uznawał za złe (nieuchronność śmierci) i traumatyczne (brak kontaktu z ojcem). W tej pięknej bajce o godzeniu się z życiem i odnajdywaniu utraconych więzi rodzinnych widać to, co najważniejsze.

J.W.

Polityka 4.2010 (2740) z dnia 23.01.2010; Kultura; s. 46
Reklama