Gdyby członkowie hazardowej komisji śledczej brali pod uwagę zasady przesłuchania świadków sformułowane przez Trybunał Konstytucyjny, nie padłyby pytania o Berlusconiego, o wódkę niekupioną liderowi zespołu Kult czy o rodzaj wykształcenia pewnej posłanki. Poseł Arłukowicz nie pozwoliłby sobie na wtręty w rodzaju: to zaczynamy śledztwo, panie pośle, czy idziemy do domu? Nie zadano by kilkudziesięciu, może nawet kilkuset, zbędnych, niemądrych, powtarzanych w nieskończoność pytań.
Polityka
6.2010
(2742) z dnia 06.02.2010;
Flesz. Ludzie i wydarzenia;
s. 7