Archiwum Polityki

Groza polityki

Książka dwóch profesorów Uniwersytetu Stuttgardzkiego Martina Cüppersa i Klausa-Michaela Mallmanna „Żyzny półksiężyc i swastyka – Trzecia Rzesza, Arabowie i Palestyna” nie przynosi być może sensacyjnych nowości. Nie jest przez to, w chłodnej dokumentacji faktów, mniej wstrząsająca. O tym, że pogromy palestyńskich Żydów rozpoczęły się w końcu XIX w., nie miały więc i mieć nie mogły żadnego związku z „żydowskim zagrożeniem” czy też „imperializmem” nieistniejącego Państwa Izrael, wie każdy historyk. Już w początkach XX w. sformułowano też program „wyrzucenia Żydów do morza”. Warto, żeby przypomnieli sobie o tym propagandyści przedstawiający palestyński terroryzm jako „walkę obronną” lub usprawiedliwiający go jako „opór przeciw izraelskiej ekspansji”, podczas gdy wszystko zaczęło się w latach, kiedy byli Żydzi na ziemiach między Hajfą i Jerozolimą nieznaczną i słabą mniejszością.

Owa „obronna” interpretacja opiera się więc na pomyleniu lub przedstawieniu z cyniczną dezynwolturą przyczyn i skutków. Dojście Hitlera z jego antysemickimi hasłami do władzy w Berlinie wywołało w świecie arabskim radość, która po kryształowej nocy (9–10 listopada 1938 r.), kiedy w Niemczech zapłonęły synagogi, zmieniła się w niemal powszechny entuzjazm. Wtedy też zintensyfikowała się i nabrała formalnego charakteru, istniejąca już wcześniej, współpraca między reżymem nazistowskim i nacjonalistycznymi organizacjami arabskimi.

Wielki mufti Jerozolimy Hadj Amin Al-Husseini, najwyższy podówczas autorytet Palestyńczyków, pisze do konsula niemieckiego w Hajfie: „Niech Bóg ma w opiece wielkiego Hitlera i wszystkich Niemców. Arabowie nie zapomną nigdy pomocy, jakiej udzielają im Niemcy w sprawie Palestyny.

Polityka 6.2010 (2742) z dnia 06.02.2010; Stomma; s. 97
Reklama