Zapewne do dwóch pozostałych ośrodków władzy gospodarczej w Polsce – ministrów gospodarki i finansów. Obaj coraz bardziej wymykają się kontroli premiera: Waldemar Pawlak już jawnie gra na siebie, a Jacek Rostowski odkrył w sobie polityka. Minister finansów zbiera pochwały w Brukseli za wyniki Polski w czasie kryzysu, zachodnie media fetują go jako autora małego cudu gospodarczego, a rynki finansowe uważają za gwaranta polskich obligacji. Nic dziwnego, że Rostowski czuje się pewniej i daje temu wyraz – jako jedyny w rządzie jawnie poparł w prawyborach Radka Sikorskiego.
Premier nie potrzebuje rad, by usłyszeć zdanie Bieleckiego, ale sformalizowane eksperckie zaplecze przyda mu się w sporze o cele polityki gospodarczej rządu. A ten wisi w powietrzu. W styczniu Tusk i Rostowski ogłosili wspólny Plan Rozwoju i Konsolidacji Finansów Publicznych, ale gdy przychodzi do realizacji, ich priorytety są rozbieżne: premierowi bardziej zależy na podtrzymaniu rozwoju i utrzymaniu spokoju społecznego, a ministrowi finansów na konsolidacji, czyli sprowadzeniu deficytu i długu poniżej limitów unijnych.