Wyraźnie liberalne decyzje rządu PiS, których Lech Kaczyński nie zawetował, a więc obniżenie podatku dla najbogatszych, zmniejszenie składki rentowej czy zniesienie podatku spadkowego europoseł nazywa „szkodliwymi działaniami”, podobnie jak rozwiązanie WSI, powołanie CBA, lustrację i dekomunizację. Ale Gierek stwierdza, że w najbliższych wyborach trzeba oddzielić „elementy ideologiczne od programowych”. Profesor zatem nadal wierzy w prosocjalny program PiS, choć nie ma żadnych dowodów nie tylko na jego realizację, ale nawet na istnienie. Chociaż koalicji SLD z PiS Adam Gierek sobie nie wyobraża. Taka logika obowiązuje dzisiaj w Sojuszu.
Kiedy PiS i Lecha Kaczyńskiego wspierał lewicowiec Ryszard Bugaj, można się było temu dziwić umiarkowanie, ponieważ nigdy nie postrzegał on PiS jako zagrożenia dla demokracji. Ale SLD przez całe lata grzmiał o takim niebezpieczeństwie z wszystkich trybun. Dzisiaj głównym wrogiem staje się gospodarczy liberalizm. Ale nie liberalizm PiS.
Dla części polskiej lewicy „sprawiedliwa redystrybucja dóbr” zawsze była ważniejsza niż jakość demokracji, swobody obywatelskie, kulturowa modernizacja. Taka lewica oddaje radykalnej prawicy monopol na ustrojowe kurioza, a sama zajmuje się warunkami pracy, płacy i prawami związków zawodowych.