W ten sposób – nad grobem Ferdinanda – rozpoczęła kampanię przed majowymi wyborami parlamentarnymi Imelda Marcos. Zresztą jeden z głównych punktów jej programu dotyczy pamięci męża, zmarłego na wygnaniu na Hawajach w 1991 r. Chodzi o to, aby z honorami spoczął w stolicy Manili na cmentarzu zasłużonych. 80-letnia dziś Imelda zyskała światową sławę za sprawą 1220 par butów, jakie zostawiła w pałacu prezydenckim, pospiesznie go z Ferdinandem opuszczając w 1986 r., po 20 latach dyktatorskich i pełnych korupcji rządów.
Kiedy wróciła do kraju po śmierci męża, czekało na nią 900 spraw, karnych i cywilnych, z których wyszła obronną ręką z powodu braku dowodów. Młode pokolenie Filipińczyków nie pamięta tamtych czasów ani ofiar stanu wyjątkowego, jaki prezydent Marcos zaprowadził, pragnąc ratować własną skórę. Na to liczy Imelda, zwłaszcza w rodzinnej prowincji Ilocos Norte, skąd kandyduje do kongresu i gdzie Marcosowie cieszą się estymą.
Polityka
14.2010
(2750) z dnia 03.04.2010;
Flesz. Ludzie i wydarzenia;
s. 10