Archiwum Polityki

Śladem ojca

●●●●●○
Julia Franck, Południca, przeł. Krzysztof Jachimczak, W. A. B., Warszawa 2010, s. 460

Najnowsza powieść Julii Franck – druga po „Berlin-Marienfeld” przełożona na język polski – zaczyna się niemalże od końca. Rozgrywający się w Szczecinie w 1945 r. prolog sugeruje, iż poznamy losy dwojga Niemców: Alicji i jej siedmioletniego syna Petera, którzy w pośpiechu opuszczają miasto zajęte przez Armię Czerwoną. Nie jest to jednak książka rozrachunkowa, a przynajmniej nie w sposób dosłowny, mimo że okrucieństwa pierwszej połowy XX w. towarzyszą czytelnikowi przez cały czas. Właściwa akcja „Południcy” zaczyna się w łużyckim Budziszynie, tuż przed wybuchem I wojny światowej. Ernst Ludwig Würsich, właściciel małej drukarni, zostaje wcielony do wojska, a Helena i Marta dorastają w domu wraz z pomyloną matką Selmą, którą wszyscy w mieście nazywają obcą ze względu na jej żydowskie pochodzenie. Córki same utrzymują dom: Helena zajmuje się drukarnią, Marta pracuje jako pielęgniarka. Powrót okaleczonego ojca i jego długa agonia nie poprawiają ich sytuacji. Wyzwoleniem dla sióstr jest dopiero zaproszenie od kuzynki Fanny, która oferuje im lokum w Berlinie. W stolicy otwiera się przed nimi inny, niesamowity świat. Marta odnawia swój związek z Leontyną, z którą pracowała w budziszyńskim szpitalu. Helena, młodsza o 10 lat, poznaje swą pierwszą miłość. Nieszczęśliwy wypadek zabiera jej ukochanego, gdy do władzy dochodzą narodowi socjaliści. Helena pogrąża się w apatii. Ślub z „czystym rasowo” Niemcem i „dobre papiery” pozwalają jej przetrwać. Jako Alicja Schulze nie potrafi odzyskać świata i języka. „Południca”, osnuta wokół biografii ojca niemieckiej pisarki, to powieść niezwykle poruszająca.

Polityka 16.2010 (2752) z dnia 17.04.2010; Kultura; s. 48
Reklama