Archiwum Polityki

Seks z przymrużeniem oka

●●●●○○
Mary Roach, Bzyk, przeł. Maciej Sekerdej, Znak, Kraków 2010, s. 288

Napisać szczerą książkę o seksie, która by nie epatowała pornografią, a jednocześnie nie zniechęcała do lektury naukowym żargonem, to duża sztuka. Dała sobie z tym świetnie radę Mary Roach – amerykańska dziennikarka znana z tego, że wkłada swój reporterski nos w najciemniejsze zakamarki laboratoriów naukowych i zadaje te swoje dociekliwe pytania: a dlaczego, po co, jak to się robi i u kogo? Przy pisaniu książki „Bzyk” zmusiła nawet swojego męża, by wspólnie odbyli stosunek płciowy w londyńskiej pracowni University College, aby móc uchwycić trójwymiarowy obraz ludzkich genitaliów w ultrasonografie podczas kopulacji. Tego rodzaju badania mogą pomóc w diagnozowaniu i leczeniu rozmaitych nieprawidłowości podczas aktu płciowego, ale Mary Roach chciała koniecznie dodać do swojej książki rozdział pod znamiennym tytułem „Co tam się w środku dzieje?” i okazuje się, że odpowiedź na to pytanie zaskoczyła nawet ją samą. „Bzyk” od początku do końca jest książką o surowym seksie i czyta się ją z rumieńcem na twarzy. To jednak nie jest rumieniec wstydu, tylko rumieniec ciekawości – autorka z wdziękiem i sporą dawką humoru (co jest też zasługą polskiego tłumacza Macieja Sekerdeja) opisuje tajemnice orgazmu, wykorzystywania (i produkcji!) zabawek erotycznych, impotencji lub stanów zgoła przeciwnych. O seksualnych zachowaniach ludzi i zwierząt pisze tak, jakby zdawała reporterską relację na żywo z miejsc, do których tylko nieliczni mają wstęp, więc stara się swoją obecność w laboratoriach wykorzystać z maksymalnym pożytkiem dla czytelników.

Paweł Walewski

Polityka 16.2010 (2752) z dnia 17.04.2010; Kultura; s. 48
Reklama