Rozmowa z Piotrem Ibrahimem Kalwasem, pisarzem osiadłym w Aleksandrii, o tym, dlaczego uciekł od współczesnych Polaków
Joanna Podgórska: – To już prawie dwa lata, gdy zamienił pan Warszawę na Aleksandrię. Nigdy pan nie żałował?
Piotr Kalwas: – Nie. Miałem momenty zmęczenia, stresu związanego z organizacją życia w nowym miejscu; egipskie urzędy, sporo biurokracji, ale pomogli mi znajomi. Szybko poznani, bo tam się szybko poznaje ludzi.
Deklarował pan: „czuję się wypędzony przez piwną hołotę”, przez „prostacką, biesiadno-wódczaną kulturę”. Było aż tak źle?
To moja subiektywna wizja.
Polityka
16.2010
(2752) z dnia 17.04.2010;
Ludzie i obyczaje;
s. 108