Nowy brytyjski premier David Cameron, podobnie jak 19 jego poprzedników, jest absolwentem prestiżowej szkoły Eton. Uczelnia, zwana wylęgarnią brytyjskich elit, oprócz solidnej dawki wiedzy, szlifuje maniery i uczy pewności siebie. Jej uczniowie doskonale się rozumieją, a jako absolwenci słyną z zamiłowania do własnego grona. Jeszcze kiedy Cameron był szefem konserwatystów, obsadził swój gabinet cieni kolegami z Eton. Czy jednak w dzisiejszych czasach ukończenie uczelni pomaga w rządzeniu krajem? Inny, o kilka lat starszy od Camerona, absolwent Eton, Abhisit Vejjajiva, od sześciu miesięcy jest premierem pogrążonej w chaosie Tajlandii i zupełnie sobie z nią nie radzi. W zamieszkach w ostatnich tygodniach padli zabici i ranni. Przestały działać instytucje państwa, a waluta straciła na wartości. Dziś w Tajlandii tylko król i jego rodzina cieszą się jeszcze jakimkolwiek szacunkiem. Tyle że Camerona jeszcze w czasie studiów nazywano „premierem”, a Abhisitowi nie udało się nawet zostać kapitanem szkolnej drużyny.
Polityka
22.2010
(2758) z dnia 29.05.2010;
Flesz. Ludzie i wydarzenia;
s. 12