Archiwum Polityki

Smutne i śmieszne

●●●●●○
Z wszystkich Anderssonów (także z jednym s) obecnych w światowym kinie największym oryginałem jest bez wątpienia Szwed Roy Andersson, w którym niektórzy krytycy widzą drugiego Bergmana, inni zaś komika w stylu Monty Pythona. Jakkolwiek wydaje się to dziwne, obie skrajne opinie są trafne. Dowodem film, który ukazuje się u nas na płytach DVD, tak oto anonsowany przez samego reżysera: „Nazwijcie »Do ciebie, człowieku«, jak chcecie: tragedią komiczną lub komedią tragiczną. Albo po prostu tragikomedią. To jak w życiu. Nie ma różnicy”. „Do ciebie, człowieku” składa się z kilkudziesięciu scen, na pierwszy rzut oka nie bardzo ze sobą powiązanych, które składają się na groteskowy obraz szamotaniny człowieka we współczesnym świecie. Wszyscy epizodyczni bohaterowie pokazujący się na ekranie to ludzie przeciętni, szarzy, przygnębieni. Jak tło, na którym są fotografowani w długich, jednostajnych ujęciach. Jak refren powtarzają: „Nikt mnie nie rozumie i nikt mnie nie lubi”. Ale sami też się nie lubią, zresztą nie bez powodu. Po godzinach spotykają się w obskurnym lokalu, gdzie co noc barman wygłasza rytualną formułkę: „Ostatnie zamówienia! Ostatnia kolejka! Jutro też jest dzień!”. Nie dodaje, że podobny do tego, który właśnie się kończy. W kinach mamy tego lata wyjątkowo banalną ofertę, kto zatem tęskni za innym repertuarem, powinien koniecznie zobaczyć śmieszno-poważny film Anderssona.

Zdzisław Pietrasik

Polityka 32.2010 (2768) z dnia 07.08.2010; Kultura; s. 46
Reklama