Archiwum Polityki

Dokąd na grzyby

Aby grzybów było w tym roku tyle co po deszczu, to musi wreszcie przestać padać. – Do tej pory jest ich mniej niż rok temu. Ale jeśli sprawdzą się prognozy i wrzesień będzie słoneczny, to można liczyć na wielkie grzybobranie – mówi Krzysztof Batko, prezes Stowarzyszenia Darz Grzyb, zrzeszającego zbieraczy. Najlepsze są pierwsze słoneczne dni po deszczowym, ale ciepłym okresie – to warunki optymalne dla rozwoju owocników. Teraz najwięcej grzybów jest w okolicach Borów Dolnośląskich. W drugiej połowie września amatorzy borowików, podgrzybków i kurek przeniosą się do Borów Tucholskich (Kujawsko-Pomorskie). Z pełnym koszem wrócą też ci, którzy wybiorą tereny między Poznaniem a Kaliszem w Krzyżu Wielkopolskim. – W ciemno można też jechać na Roztocze: od Janowa Lubelskiego w kierunku Bieszczad, oraz w tereny polskiej Orawy – wylicza Batko.

Raj dla grzybiarzy kończy się w połowie listopada. Co wytrawniejsi zbierają też zimą: – Jest kilka gatunków, które owocują zimą. Na przykład rosnący na czarnym bzie, podobny w smaku do grzybów mun – opowiada prezes Darz Grzyb. Radzi, aby na grzyby wybrać się z koszem, bo w plastikowych wiadrach „duszą się” i tracą wiele walorów. Jeśli chcemy kiedyś wrócić w to samo miejsce, nie wyrywajmy grzybów, ale wykręcajmy przy samej ziemi, tak by nie uszkodzić grzybni.

W razie wątpliwości, czy wszystkie nadają się do zjedzenia, możemy nasze zbiory pokazać w regionalnym oddziale sanepidu albo jednemu z około dwóch tysięcy patentowanych grzyboznawców. (Dąb.)

Polityka 37.2010 (2773) z dnia 11.09.2010; Flesz. Ludzie i wydarzenia; s. 10
Reklama