Poliamoria to pojęcie coraz bardziej przyjmujące się do obiegu w świecie zachodnim, utworzone ok. 1990 r. z połączenia słów: greckiego i łacińskiego. Bywa tłumaczone jako wielomiłość. Może oznaczać różne formy więzi wykraczających poza klasyczną monogamię: od „grupowych małżeństw” prowadzących wspólne gospodarstwa, przez związki równoległe – z dziećmi i bez, po singli mających więcej niż jednego partnera (kolokwialnie nazywanych puszczalskimi). Samo istnienie takich układów emocjonalnych i seksualnych nie jest żadnym novum. Tyle że w społeczeństwach opartych na monogamii praktykowano je dotąd w zaciszu prywatności, bez poszukiwania społecznej akceptacji. Jednak przemiany obyczajowe, kryzys tradycyjnego małżeństwa, rozpowszechnianie się modelu rodziny patchworkowej – wszystko to sprzyja stawianiu pytania: czy monogamia jest jedynym dopuszczalnym i dobrym rozwiązaniem?
„Ogólnie rzecz biorąc, świat postrzega puszczalskich jako ludzi bezwartościowych, upadłych, rozwiązłych i steranych życiem, jako wyzutych z moralności awanturników – destrukcyjnych, niepanujących nad sobą i przejawiających jakąś formę psychopatologii, która nie pozwala im stworzyć zdrowego, monogamicznego związku” – piszą Dossie Easton i Janet W. Hardy, autorki książki „Puszczalscy z zasadami” (w oryginale „The ethical slut” – etyczne zdziry), która właśnie ukazała się polskim rynku nakładem wydawnictwa Czarna Owca, robiąc niemało zamieszania.
Autorki same zaliczają się do tej kategorii. Mają własne doświadczenia wyniesione z różnego typu związków – monogamicznych i otwartych, o rozmaitych konfiguracjach i stopniu złożoności.