Pracoholizm to pojęcie, którego po raz pierwszy, w latach 70., użył Wayne Oates, amerykański psycholog i pastor pomagający m.in. osobom uzależnionym od alkoholu. Oates postawił tezę, że odczucia i zachowania niektórych ludzi związane z pracą bardzo przypominają postępowanie i emocje alkoholików wobec alkoholu.
Współcześni polscy badacze pracoholizmu, prof. Elżbieta Hornowska i prof. Władysław Paluchowski, opisują go jako ostre zaburzenie równowagi między życiem zawodowym i innymi ważnymi obszarami. Podkreślają też związane z tym problemem paradoksy. Pracoholik, całkowicie podporządkowujący egzystencję obowiązkom zawodowym, nie odczuwa żadnej radości z ich wykonywania. Przeciwnie – przestaje się rozwijać i staje się coraz mniej twórczy. Jednocześnie pracoholizm jest jedynym uzależnieniem akceptowanym społecznie, a przynajmniej aprobowane są jego powierzchowne przejawy – pracodawcy oczekują od kandydatów na rozmaite (a właściwie – wszelkie) stanowiska całkowitego zaangażowania, ponadprzeciętnej motywacji, dyspozycyjności. Aktywność, brak czasu na cokolwiek poza pracą wydają się też atrybutami ludzi sukcesu – atrakcyjnych, na topie, pożądanych.
Uzależnieniem od pracy dotkniętych jest kilka procent społeczeństwa. Rzeczywisty obraz tego problemu dość odbiega od potocznych wyobrażeń – nie każdy, kto dużo pracuje, jest pracoholikiem, i nie każdy pracoholik dużo pracuje. Hornowska i Paluchowski w książce „Praca – skrywana obsesja” przywołują poglądy badaczy, zdaniem których pracoholizm może być wręcz sposobem życia: „Pracoholicy rozwiązują problem sprzeczności między pracą a wypoczynkiem, traktując wszystko jak pracę” – jeśli nawet decydują się na zabawę lub odpoczynek, przeżywają je jako obowiązek i wymaganie, które posłusznie spełniają.