Ja My Oni

Po równo

Tylko 28 proc. badanych zadeklarowało, że ma w domu partnerski podział obowiązków. Tylko 28 proc. badanych zadeklarowało, że ma w domu partnerski podział obowiązków. Andrew Rich/Getty Images / FPM
Co zrobić, by trywialne kłótnie o podział obowiązków nie zabijały związku.

Artykuł został opublikowany w Poradniku Psychologicznym POLITYKI „Ja, my, oni” w lutym 2014 roku.

Dyskusje o podziale obowiązków domowych to bardzo powszechne, jeśli nie najpowszechniejsze pole minowe w polskich rodzinach. Z badania CBOS wynika, że połowa Polaków jest niezadowolona z tego, jak ten podział wygląda w ich domach. Socjolog Tomasz Szlendak pisze, że to właśnie poczucie niesprawiedliwości w zakresie podziału pracy w związkach jest dziś jednym z głównych powodów ich rozpadu. Nawał obowiązków, których końca nie widać, brak perspektyw na zmianę takiego układu prowadzą do chronicznego zmęczenia, przeciążenia, wzrostu niezadowolenia ze związku i uświadomienia sobie, że „nasze charaktery są nie do pogodzenia”.

Intencje mamy na ogół dobre. Irena E. Kotowska, Urszula Sztanderska oraz Irena Wóycicka w książce „Aktywność zawodowa i edukacyjna a obowiązki domowe podają, że niemal 80 proc. kobiet i 65 proc. mężczyzn zgadza się ze stwierdzeniem, że „oboje partnerzy powinni w równym stopniu dzielić się obowiązkami zawodowymi i rodzinnymi”. Jednak z badania CBOS z 2012 r. wyłania się trochę inny obraz relacji między kobietami i mężczyznami w rodzinach. Tylko 48 proc. badanych chciałoby mieć partnerski podział obowiązków domowych; 27 proc. preferuje model mieszany, który polega na podwójnym obciążeniu kobiety pracą – i tą zawodową, i tą domową; a 22 proc. opowiedziało się za modelem tradycyjnym, kiedy mężczyzna zarabia, a kobieta zajmuje się domem i dziećmi. 1 proc. badanych uznaje za najlepszy model odwrócony, czyli taki, w którym kobieta pracuje poza domem, a mężczyzna prowadzi dom (2 proc. nie miało zdania). To wymarzony podział obowiązków domowych.

Jaka jest rzeczywistość? Jeszcze mniej optymistyczna. Tylko 28 proc. badanych zadeklarowało, że ma w domu partnerski podział obowiązków; niemal równie często, bo w 26 proc. przypadków okazało się, że obydwoje partnerzy pracują, ale to kobieta poświęca więcej czasu na prace domowe i opiekę nad dziećmi czy chorymi osobami w rodzinie. Co piąty badany przez CBOS deklaruje, że w jego rodzinie panuje tradycyjny podział ról: mąż pracuje, a kobieta zajmuje się domem. Odwrotny układ, w którym zarabia partnerka, a partner opiekuje się domem i dziećmi, obowiązuje w 3 proc. rodzin. W co ósmej polskiej rodzinie nikt nie pracuje zawodowo.

Partnerski układ najczęściej chcą mieć w swoich rodzinach osoby z wyższym wykształceniem (60 proc. spośród nich), zwykle też – osoby zadowolone ze swojej sytuacji finansowej. Kobiety częściej niż mężczyźni chcą równego podziału obowiązków, mężczyźni znacznie częściej niż kobiety preferują model tradycyjny. Osoby będące w związkach nieformalnych nieco częściej preferują partnerski podział obowiązków niż małżonkowie, a młodsi – częściej niż starsi.

Generalnie związki stopniowo się demokratyzują. Z badań budżetu czasu wynika, że udział mężczyzn w pracy domowej rośnie. Badania takie przeprowadzono już w 1969 r. Wtedy 59 proc., a teraz 86 proc. mężczyzn wykonuje jakieś czynności związane z funkcjonowaniem domu.

Niezależnie jednak od tego, że coraz więcej par stosuje partnerski lub mieszany podział zadań, to kobiety wciąż pracują więcej od swoich partnerów. Według raportu GUS „Kobiety w Polsce” praca domowa zajmuje im średnio 4 godziny 54 minuty dziennie, podczas gdy ich partnerom o połowę mniej: 2 godziny 33 minuty. W 2008 r. dr hab. Ilona Błaszczak-Przybycińska, prof. SGH, bazując na danych GUS z lat 2003–04 (biorąc pod uwagę pary z wyższym wykształceniem), obliczyła, że przeciętna miesięczna wartość pracy domowej kobiet wyniosła 1748 zł, a mężczyzn – 1057 zł.

Na niektóre prace domowe oboje poświęcają tyle samo czasu, np. utrzymanie porządku, remonty, naprawy, zakupy. Natomiast gotowanie, opieka nad dziećmi i starszymi osobami to wciąż bardzo czasochłonna domena kobiet. Figura matki Polki przesycona jest troską o innych i poświęceniem siebie dla ich dobra. Co prawda traci ona na znaczeniu, ale ewoluuje też w stronę tzw. supermatki, co wcale nie jest modelem łaskawszym dla kobiety niż ten klasyczny.

Matka Polka rezygnowała z własnych planów dla dobra rodziny. Była nadmiernie obciążona obowiązkami, ale w zamian otrzymywała kontrolę nad życiem całej rodziny. Supermatka natomiast ma odnosić sukcesy zawodowe i perfekcyjnie łączyć to z prowadzeniem domu i wychowaniem dzieci. Ma być zadbana, seksowna, modna i coraz młodsza. Wprost z biznesowych negocjacji ma wpaść do domu, aby położyć dzieci do łóżek, powycierać kurze specjalnymi ściereczkami, a rano usmażyć idealne naleśniki na śniadanie. Kto potrafi tak funkcjonować?

Jak pokazują badania, mężczyźni znacznie mniej od kobiet angażują się w prace domowe nie ze złej woli, lecz z braku odpowiedniego przygotowania wyniesionego z rodzinnego domu, gdzie właśnie te tradycyjne matki Polki wyręczały ich we wszystkim.

Większość par wspomina początki mieszkania razem mniej więcej tak: jest wspaniale, bo wreszcie razem zasypiamy, razem się budzimy, jemy, gromadzimy rzeczy. Euforia. A potem zaczyna się gra w najsłabsze ogniwo – kto pierwszy pęknie i wyjdzie ze śmieciami. Prędzej czy później wykształca się pewien układ: ktoś sprząta, ktoś bałagani, ktoś jest tym wszystkim zmęczony. To, co na początku wydaje się rozkosznym bałaganiarstwem u partnera, po kilku latach doprowadza do szewskiej pasji. A kokieteryjna pedanteria ukochanej parę miesięcy później irytuje do granic wytrzymałości.

Dewastującego związek konfliktu można by uniknąć, gdyby w porę – a najlepiej na samym początku – w satysfakcjonujący sposób podzielić się pracą. Postawić twarde partnerskie warunki.

Być może na okres przejściowy, zanim partnerstwo wejdzie w nawyk, warto zastanowić się nad biurokratycznym rozwiązaniem. Piotr, 42 lata, dwoje dzieci: 7 i 4 lata, tak to opisuje: – Mamy z żoną ustalony grafik, kto kiedy zajmuje się dziećmi. Przywozi, zawozi, zostaje z nimi w domu, gdy są chore. W jedne dni ja z nimi jestem więcej, w inne – żona. Pomagają nam też trochę dziadkowie. Do sprzątania mamy panią. Grafiku trzymamy się bardzo sztywno. Ma być po równo. Jeśli wyjątkowo nie mogę zająć się dziećmi w „moim” dniu, muszę to „odpracować” kiedy indziej. Ten grafik czasem śni mi się po nocach, np. że zapomniałem odebrać córkę z przedszkola. Generalnie jednak akceptuję nasz układ. Tak musi być.

Lepszy w końcu grafik niż codzienna trywialna szarpanina, kto ma odebrać dzieci czy wyrzucić śmieci.

Nie zrzędź i doceniaj

Jak efektywnie podzielić się pracą domową i nie pokłócić

1. Jasno powiedz, czego od partnera oczekujesz. Nie licz, że sam się tego domyśli.

2. Oddaj trochę kontroli nad domem – jak w każdej pracy, tak i w tej domowej współpracownikowi trzeba dać pole na własną inwencję i odpowiedzialność.

3. Nie wydawaj poleceń – twój partner nie jest maszyną do ich wykonywania. Ma prawo pewne rzeczy robić w swoim tempie, byle je robił.

4. Nie stój nad nim i nie zrzędź, że nie zrobił tego, co obiecał.

5. Doceniaj to, że twój partner jest współodpowiedzialny za rodzinę i dom. Chwal go i ciesz się tym.

6. Nie poprawiaj po partnerze; jeśli ustawicznie to robisz, pokazujesz, że jego wysiłek poszedł na marne i nigdy nie będzie tak dobry w sprzątaniu jak ty. To pewna droga, żeby przestał się angażować.

7. Zrezygnuj z perfekcyjności w niektórych obszarach domowego życia; przemyśl, co jest naprawdę sprawą niecierpiącą zwłoki, priorytetem, a co drobiazgiem, bez którego można żyć.

8. Rozmawiaj – wyjaśnij, co dla ciebie znaczy, gdy partner nie wywiązuje się ze swoich obowiązków, jak to odbierasz, jak się z tym czujesz, co ci w jego zachowaniu nie odpowiada i jak będziesz się czuć, gdy zacznie być współodpowiedzialny za prace domowe.

9. Posłuchaj, jak on to odbiera, jak się czuje.

10. Nie przeceniaj się. Badania psychologiczne wykazały, że każdemu z małżonków wydaje się, iż robi więcej, niż robi naprawdę (to tzw. egocentryzm atrybucyjny).

Ja My Oni „Jak się godzić, jak rozwodzić” (100073) z dnia 16.07.2013; Para: co nas łączy, co nas dzieli; s. 26
Reklama
Reklama