Słownikowa definicja pojęcia propaganda brzmi: (od łac. propagare – rozszerzać, rozciągać, krzewić) to działanie zmierzające do ukształtowania poglądów i zachowań zbiorowości lub jednostki, polegające na manipulacji intelektualnej i emocjonalnej (czasem z użyciem jednostronnych, etycznie niewłaściwych lub nawet całkowicie fałszywych argumentów). Gdy propaganda zmierza do upowszechnienia trwałych postaw społecznych, stanowi jeden z elementów indoktrynacji.
Holocaust byłby nie do pomyślenia bez Goebbelsa i takich gazet jak „Der Stürmer”. Ludobójstwo w Rwandzie – bez rozgłośni Radio Télévision Libre des Mille Collines. Hitler już w 1923 r. pisał w „Mein Kampf” o propagandzie, że jest to broń najokrutniejsza – humanitarna, a prowadząca do szybkiego zwycięstwa. Miał, rzecz jasna, na myśli tę najbardziej krwiożerczą z odmian propagandy, która nakłania do przemocy międzygrupowej. Zanalizujmy ją zatem, by na tym jaskrawym przykładzie zrozumieć, jak można przeciwstawić się jej skutkom. Opiera się ona na kilku podstawowych mechanizmach psychologicznych.
Oni to bakterie
Badania antropologów kulturowych i psychologów społecznych wskazują na istnienie tendencji do postrzegania członków grupy własnej (np. narodu, grupy etnicznej) jako bardziej ludzkich od przedstawicieli innych grup społecznych. Objawia się to m.in. tym, że członkom grupy własnej przypisuje się zdolność do odczuwania bardziej złożonych uczuć – tzw. emocji wtórnych. A melancholia czy szczęście są zwykle zarezerwowane dla ludzi, a nie dla zwierząt. Obcym rzadziej też przypisuje się inne typowo ludzkie cechy – np. zdolność myślenia, samokontrolę czy wrażliwość.