Kiedyś się naprawiało, dziś się wyrzuca – ta zasada dotyczy nie tylko sprzętów gospodarstwa domowego, lecz także związków. Coraz więcej małżeństw się rozpada, a podjęcie decyzji o rozstaniu jest coraz łatwiejsze. Bo w relacjach uczuciowych także zapanował klimat rynkowy. Mamy coraz większe oczekiwania wobec partnera. Powinien być idealny pod każdym względem, a jeśli nie jest, wymieniamy go na nowszy, oczywiście lepszy, model. Tymczasem związek wystarczająco dobry jest lepszy niż związek idealny – przekonują psychologowie, terapeuci i seksuolodzy, rozmówcy Agnieszki Jucewicz i Grzegorza Sroczyńskiego. Dołki, kryzysy i trudności zderzają się w każdej relacji – mówią. I wskazują pułapki, jakie czyhają na każdą parę.
Pułapka drugiej połowy
Arystofanes w „Uczcie” Platona opowiada, że ludzie zostali stworzeni jako istoty androgyniczne, męskie i żeńskie zarazem. Ich siła i wolnomyślność tak przeraziła Zeusa, że porozdzielał ich na dwie połówki. Od tego czasu szukają się one po świecie, by się ponownie połączyć. Ta tęsknota za pełnią i jednią to właśnie miłość, którą i dziś metaforycznie nazywamy szukaniem drugiej połówki jabłka czy pomarańczy. Według większości rozmówców Jucewicz i Sroczyńskiego to mit niebezpieczny, bo zakłada strategię: wszystko albo nic. Jak przekonuje psycholog prof. Bogdan Wojciszke, gdy tak traktujemy miłość, każdy konflikt, każda kłótnia odbierane są jako komunikat: to jednak nie on, jednak nie ona. Tymczasem prawdziwa wspólnota to nie kontrakt: jesteśmy razem, dopóki jest cudownie. I zamiast drugiej połówki proponuje metaforę wspólnej drogi: idziemy przez życie razem, więc razem pokonujemy trudności i z czasem coraz lepiej dopasowujemy się do siebie. Prof. Bogdan de Barbaro, psychiatra i psychoterapeuta, specjalista od terapii rodzin, namawia zaś do tego, by partnerzy posiedli sztukę toczenia sporów.