Ja My Oni

Słone żarty

Poczucie humoru ułatwia życie

Poczucie humoru łatwia życie. Poczucie humoru łatwia życie. Allef Vinicius / Unsplash
Prof. Dorota Brzozowska o tym, po co nam poczucie humoru.
Prof. Dorota BrzozowskaLeszek Zych/Polityka Prof. Dorota Brzozowska

Artykuł w wersji audio

Agnieszka Krzemińska: – Gdzie się rodzi poczucie humoru?
Dr hab. Dorota Brzozowska: – Jean-Paul Sartre mówił, że nie jest ono darem ducha, lecz serca. Jednak badający fizjologię humoru neuropsychologowie lokują go w głowie. Mówią, że bardziej odpowiada za nie lewa półkula mózgu, ale to, jak szybko reagujemy na żarty, zależy od połączeń między półkulami. Uszkodzenia w lewej półkuli powodują, że mamy cały czas zły humor, w prawej, że popadamy w przesadny optymizm. A zatem pobudzanie pewnych ośrodków w mózgu wywołuje dobry nastrój. Ale to samo powoduje śmiech w miłym towarzystwie: masuje przeponę, reguluje ciśnienie, powoduje wydzielanie hormonów szczęścia. A gdy my mamy lepsze samopoczucie, także inni czują się z nami lepiej. Śmiech to wzajemna relacja.

Tyle że nie wszystkich bawi to samo – podczas gdy jedni umierają ze śmiechu, oglądając, jak dwóch facetów rzuca się tortami, inni wolą Monty Pythona. Skąd te różnice?
W dużym stopniu to kwestia smaku, ale na poczucie humoru składa się bardzo dużo elementów. Na przykład kompetencje językowe. Osoba posługująca się tzw. rozwiniętym kodem językowym, według teorii brytyjskiego socjologa Basila Bernsteina, będzie miała narzędzie do zabaw słowem. Choć nie bez znaczenia jest tu też specyfika niektórych języków, np. angielskiego, gdzie nie ma fleksji, a jest dużo wyrazów wieloznacznych doskonale nadających się do tworzenia kalamburów. Ważna jest też wiedza o świecie i oczytanie. Humor często zanurzony jest w kontekście literackim, więc jeśli go nie znamy, trudno nam dostrzec żart oparty na zabawnych aluzjach czy intertekstualnych przeskokach. Ale za tymi kompetencjami zewnętrznymi stoi jeszcze osobowość.

Smutna twarz klowna

Czy to nie jest tak, że niektórzy z poczuciem humoru po prostu się rodzą?
Na pewno ludzie w jakimś stopniu poczucie humoru dziedziczą, ale bardzo istotne jest także to, czy ktoś dorasta w rodzinie, gdzie się dużo żartuje. Jeśli tak, zawsze będzie miał bardziej wyczulone ucho i oko na wyłapywanie żartów. Tylko powinniśmy jeszcze odpowiedzieć sobie na pytanie, czym jest humor? Otóż według najpopularniejszej teorii polega on na umiejętności dostrzegania w życiu niespójności i znajdowaniu dla nich innych rozwiązań. Jedne osoby to mają, a inne nie.

W psychologii wyróżnia się co najmniej cztery typy humoru, które mogą występować wymiennie lub razem. W rozładowywaniu napięć w grupie pomaga humor afiliacyjny, który charakteryzuje się skłonnością do opowiadania zabawnych historii i dowcipów, humorystycznego przekomarzania się i rozbawiania innych. Dla dobrostanu jednostki istotny jest humor adaptacyjny, który pomaga radzić sobie w sytuacjach stresowych i podnosi na duchu, co znowu wyraża się w tendencji do dostrzegania w życiu zabawnych okoliczności. Jednak jest też humor agresywny, który zakłóca relacje, służąc do krytykowania innych poprzez złośliwe wyśmiewanie się, a nawet manipulowanie innymi za pomocą ukrytej groźby ośmieszania. W przypadku osób mających skłonność do nadmiernego wyśmiewania się samych z siebie mówi się zaś o humorze samodeprecjonującym albo wręcz humorze samobójców.

Wesoła twarz klowna ma swoją smutną stronę? Jak w przypadku Robina Williamsa, który popełnił samobójstwo?
Umiejętność żartowania jest pozytywna, jeśli jednak stale robimy z siebie błazna, to może świadczyć o zaburzonym poczuciu własnej wartości, postrzeganiu się jako nieudacznika i ofiarę losu, z której inni mogą się jedynie wyśmiewać. Poza tym może się zdarzyć, że osoby mające poczucie humoru cierpią po prostu na depresję. Ale badania jednoznacznie wykazują, że o ile humor afiliacyjny jest skorelowany z otwartością, wesołością, wysoką samooceną i satysfakcją ze związków, o tyle agresywny wiąże się z neurotyzmem i wrogością.

Psychologowie podkreślają znaczenie humoru dla komunikacji i budowania więzi. Śmiech, podobnie jak płacz, jednoczy wspólnotę. Dlatego wiele osób tak lubi polskie komedie i kabarety?
Mówi się, że smutek dzielony z kimś jest połową smutku, a radość dzielona z kimś jest podwójną radością. To poczucie, że ktoś myśli czy odczuwa podobnie, jest istotne dla dobrego samopoczucia i poczucia jedności.

O Rusku, Niemcu i Polaku

Trudno to osiągnąć szczególnie w kontaktach z obcokrajowcami, których często nasze żarty nie śmieszą – i vice versa.
Kultury mają różne temperamenty i różnią się emocjonalnością. Narody bardziej emocjonalne wolą dowcipy fizyczne i sytuacyjne; narody zdystansowane w relacjach międzyludzkich rezygnują z kontaktu fizycznego, stawiając na żarty abstrakcyjne lub językowe. Do tego dochodzi skłonność do unikania niepewności, którą jedni mają mniejszą, a inni większą. Toteż jeśli się dzieje coś, czego nie znają, jedni będą zachwyceni, drudzy mogą odczytać to jako niebezpieczne. Niektóre kultury są po prostu bardziej otwarte, a inne mniej. I na te cechy nakładają się indywidualne różnice poczucia humoru.

Stereotypowo uważa się, że najbardziej błyskotliwy jest humor angielski, nie ceni się niemieckiego, a nie zna azjatyckiego.
Stereotypy mówiące, że Niemcy w porównaniu z Brytyjczykami nie mają poczucia humoru, nie są do końca prawdziwe. Ale faktem jest, że poza otwartością i unikaniem niepewności mamy jeszcze do czynienia z takimi czynnikami, jak dystans do władzy, różne podejście do indywidualizmu, no i stosunek do języka, które też mają wpływ na swobodę w żartowaniu. A jeśli chodzi o humor azjatycki, to rzeczywiście znamy go bardzo słabo, mimo że słowo „humor” zostało u nich zapożyczone z języków europejskich. Specyfika żartowania w Azji zawsze była zupełnie inna niż u nas, dlatego zabawne scenki w przedstawieniach teatralnych czy humor w literaturze są dla nas bardzo trudne do rozszyfrowania. Ale przy okazji: prawdą jest, że rozumienie dowcipów w obcym języku jest ukoronowaniem jego znajomości.

Czy na konferencjach humorologicznych, na które przyjeżdżają badacze z całego świata, bawią was te same żarty?
Spotkania humorologów nie polegają oczywiście na opowiadaniu dowcipów. Jednak jesteśmy bardzo interdyscyplinarnym środowiskiem, bo humor łączy humanistykę, nauki społeczne i przyrodnicze. Ale gdy parę lat temu zjechaliśmy się na międzynarodową konferencję w Krakowie, przygotowaliśmy dla gości z zagranicy angielskojęzyczną książkę o polskim humorze, bo większość z nich kojarzyła go tylko z dowcipami o Polakach. Nikt nie jest pozbawiony stereotypów.

A jaki jest polski dowcip?
Niezły. Mamy całkiem rozwinięte poczucie humoru, co wynika z tego, że do II wojny światowej byliśmy krajem wielokulturowym i mamy tradycje wchłaniania różnych elementów z innych języków i kultur, choćby żydowskiego szmoncesu. W wyniku tej otwartości teraz pojawiają się u nas inspiracje z języka angielskiego, ale nie boję się anglicyzacji polszczyzny, bo my obce wyrazy, żarty czy rodzaj humoru zawsze twórczo adaptujemy.

Tylko nie bardzo lubimy, gdy sami stajemy się obiektem żartów.
Co innego, kiedy się sami z siebie śmiejemy, a co innego, gdy robi to ktoś z zewnątrz. Weźmy humor żydowski, który polega na wyśmiewaniu się z Żydów. Jeśli taki dowcip opowiada goj, może to być uznane za niegrzeczne, a nawet antysemickie. My wiemy, że Niemcy opowiadają dowcipy o Polakach złodziejach, a Amerykanie robią z nas głupków i brudasów. Gdy słyszymy to z ich ust, to jesteśmy oburzeni. Ale gdy sami o sobie tak mówimy, możemy się nieźle bawić. W każdej kulturze jest jakieś tabu i humor może je łamać, ale trzeba to robić tak, by nikogo nie obrażać i nie urażać czyichś uczuć.

Terapia memowa

Wiele zależy od kontekstu i celu żartów. Niektóre służą przecież poniżaniu i wyśmiewaniu, co może utrwalać kompleksy, a nawet wywołać zjawisko zwane gelotofobią.
To prawda, dotknięte nią osoby, które widząc grupę śmiejących się ludzi, odnoszą wrażenie, że to one są obiektem jej drwin. Fobia ta może wynikać z wykluczenia w dzieciństwie lub jego subiektywnego poczucia, ale ten strach przed wyśmianiem jest tak silny, że w dorosłym życiu utrudnia np. występy publiczne. Na drugim biegunie jest geletofilia polegająca na tym, że człowiek lubi, gdy się z niego wyśmiewają. Bywają też ludzie katagelastyczni, mający satysfakcję z wyśmiewania kogoś. Jeśli robią to dobrotliwie, by pokazać, że kogoś lubią, wtedy powstają więzi, poza tym pozwala to spojrzeć na siebie i świat z boku. Jeśli jednak ironizują, używając bolesnej kpiny i sarkazmu, mogą głęboko ranić. Dlatego trafne jest przysłowie: „Z żartami jak z solą, nie przesadź bo bolą”.

Jak się wtedy trzeba bronić?
Jedynym sposobem na humor agresywny – a o takim tu mówimy – jest odpowiadanie humorem.

To trzeba umieć.
Optymistyczni amerykańscy psychologowie zakładają, że poczucie humoru można wyćwiczyć. Paul McGhee wydał zeszyty ćwiczeń z niedokończonymi dowcipami, które należy uzupełnić. Poza tym radzi, by nastawiać się na pozytywne bodźce, oglądać komedie i dostrzegać jasną stronę życia. Partner, który jest lepszy w wychwytywaniu dowcipów, powinien partnerowi gorzej dającemu sobie radę ze stresem pomagać, co może wpływać pozytywnie na dynamikę związku.

Śmiech pozwala przetrwać trudne chwile, stąd joga śmiechu, odwiedziny klaunów w hospicjach dla dzieci, którzy mają pomóc im znosić ból i strach, czy czarny humor kwitnący w okupowanej Polsce nawet w gettach.
Humor pełni funkcje terapeutyczne. Widać to doskonale w czasie różnego rodzaju traumatycznych wydarzeń. Wisielczy humor w czasie II wojny światowej był rodzajem obrony ludzi przed beznadzieją życia w stałym zagrożeniu. Podobnie w czasach PRL żartami rozładowywano najbardziej stresogenne sytuacje, przez co przyczepiono nam etykietkę najweselszego baraku w obozie. O terapeutycznym wpływie humoru świadczą też żarty, jakie pojawiły się w internecie zaraz po ataku na WTC, gdy ludzie zauważyli, że media relacjonując tragiczne wydarzenia z Nowego Jorku, nie rezygnują z puszczania reklam. Memy przedstawiające płonące wieżowce obok reklamy pasty do zębów czy hamburgerów miały pokazać zestawienie tragedii z banalnością i oswajały traumę. Jeszcze kilka lat temu tego typu żarty nie były popularne, a teraz już są. Bo to poczucie humoru trochę się zmieniło, a granica tabu się rozszerzyła.

Czyli nawet jeśli człowiek zawsze żartował, to humor ewoluuje?
Powiedzmy, że ma swoją dynamikę, ale jest kilka ponadczasowych typów żartów: seksualne, etniczne, polityczne i o głupocie. Głupota jest uniwersalna, więc zmieniają się tylko „ofiary”, którym się ją przypisuje, np. milicjanci, blondynki czy Polacy w USA. Zawsze też śmiano się z sąsiadów – stąd nasze kawały o Polaku, Rusku i Niemcu czy brytyjskie o Angliku, Irlandczyku i Szkocie. Z pewnością dziś łatwiej niż kiedykolwiek wcześniej żartować i żarty przekazywać dalej ze względu na stopień piśmiennictwa i dostęp do mediów.

Tylko czy dowcip nie zrynsztokowiał i nie wypchnął eleganckiego żartu w stylu Kabaretu Starszych Panów poza główny nurt?
Żart przaśny istniał zawsze, ale rzeczywiście przy bardziej restrykcyjnym podziale na język literacki i mówiony nie był aż tak słyszalny. Dziś granice się zatarły, co nie znaczy, że nie ma subtelnego humoru językowego czy wyrafinowanej abstrakcji. Żart, mem czy demotywator obśmiewający rzeczywistość są często bardzo kreatywne i wyostrzają wrażliwość na to, co się dzieje. Niektórzy opinie o Polsce i świecie wyrabiają sobie na ich podstawie, nie „Wiadomości” czy „Faktów”.

Niebezpieczni ponuracy

Zbytnia złośliwość może być niebezpieczna, mimo to poczucie humoru jest dla pań pożądaną cechą ewentualnego partnera. Panom tak nie zależy, by ich kobiety były dowcipne. Dlaczego?
Może dlatego, że kulturowo to raczej od mężczyzn oczekiwano zabawiania publiczności, a kobiecą rolą było reagowanie na ich żarty. W wielu kulturach, jeśli ktoś nazywa kogoś dowcipnym, to znaczy, że uważa go za inteligentnego, chociaż humor sytuacyjny, jak rzucanie tortem, wymaga bardziej sprawności fizycznej niż inteligencji. A jeśli chodzi o wybory kobiet, to chyba chodzi głównie o to, że poczucie humoru łączy się z otwartością na ludzi, dystansem do siebie, łatwością nawiązywania kontaktów i nieprzecenianiem swojej osoby. Po prostu łatwiej się żyje z człowiekiem, który je ma. Już Juliusz Cezar przestrzegał, że ludzie, którzy się nie śmieją, są po prostu niebezpieczni.

Czyli niebezpieczniejsze są kobiety. Znikoma ilość kabarecistek i felietonistek wskazywać by mogła, że panie mają mniej rozwinięte vis comica niż panowie, w dodatku jeśli już trafi się jakaś dowcipna babka, to często uważa się ją za złośliwą jędzę.
Poczucie humoru w relacji do płci badała dr Anna Radomska, stwierdzając, że mężczyźni częściej preferują odniesienia seksualne, a kobiety żarty łagodniejsze i neutralne. Jednak ulubiony typ humoru związany jest z wieloma czynnikami – na przykład pragmatyzmem i idealizmem, a także introwertyzmem czy ekstrawertyzmem, więc indywidualne cechy osobowościowe mogą okazać się ważniejsze niż sama płeć. Natomiast znikoma obecność kobiet na scenie jako autorek i wykonawczyń zabawnych tekstów związana była z tradycyjnie mniejszą widocznością kobiet na scenie publicznej w ogóle, z tym że to się zmienia na naszych oczach także w zakresie działalności komicznej. Jeśli spojrzymy np. na stand-up – formę, zapożyczoną z krajów anglojęzycznych, a obecną już u nas jako tzw. na stojaka, zauważymy, że na Zachodzie uprawiana jest ona przez wiele kobiet, które są też coraz częściej autorkami scenariuszy komediowych, zabawnych książek czy komiksów. Myślę, że większa widoczność, także w Polsce, kobiet w sferze związanej z humorem jest tylko kwestią czasu, przy braku barier kulturowych czy obyczajowych i pokonaniu stereotypów. Na pewno na przeszkodzie nie staną różnice w poczuciu humoru – bo posiadają go zarówno kobiety, jak i mężczyźni – nie wszyscy i nie wszystkie jednakowy, ale tym ciekawiej i zabawniej.

Czyli następnym razem, kiedy się pokłócę z mężem, powinnam na zgodę obejrzeć z nim dobrą komedię?
A jeśli się nie uda, to chociaż samej pójść do kina, by wrócić w lepszym nastroju. Wtedy zamiast dalej obrażać się na męża, łatwiej spojrzeć na konflikt z przymrużeniem oka.

rozmawiała Agnieszka Krzemińska

***

Rozmówczyni jest językoznawcą i badaczką humoru, autorką prac o znaczeniu humoru w komunikacji międzynarodowej i związanych z nim stereotypów kulturowych. Profesor na Wydziale Filologicznym Uniwersytetu Opolskiego, członkini Międzynarodowego Towarzystwa Badań nad Humorem i redaktorka kwartalnika „European Journal for Humour Research”.

Ja My Oni „Jak się dogadać” (100110) z dnia 01.08.2016; Jak mówić; s. 33
Oryginalny tytuł tekstu: "Słone żarty"
Reklama
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną