Ja My Oni

Czerwone wiążące

Czy każda para ma swój prywatny język?

Dr Bartosz Zalewski Dr Bartosz Zalewski Leszek Zych / Polityka
W trakcie sesji par zdarza się, że klienci wpadają we własny prywatny język do tego stopnia, że my – terapeuci – nie wiemy, na jaki temat ze sobą rozmawiają – mówi dr Bartosz Zalewski.

Poniższy tekst ukazał się w Poradniku Psychologicznym „Ja My Oni” w sierpniu 2016 r.

Joanna Cieśla: – Małżeństwo prowadziło ze sobą rozmowę, której przysłuchiwała się mama mężczyzny. To była całkiem zwyczajna dla tego związku wymiana zdań, ale mama nie rozumiała, co syn z synową do siebie mówią, więc miała wrażenie, że się z niej nabijają. Zdarzyło się panu jako terapeucie być w podobnej sytuacji?
Bartosz Zalewski: – W trakcie sesji par zdarza się, że klienci wpadają we własny prywatny język do tego stopnia, że my – terapeuci – nie wiemy, na jaki temat ze sobą rozmawiają. Wtedy na ogół pytamy, czy jesteśmy potrzebni do czegokolwiek w obszarze, o którym mówili. Zwykle słyszymy, że nie, i na tym się kończy. Ale poza gabinetem terapeutycznym ktoś, kto jest w towarzystwie pary przechodzącej na swój prywatny język, może doświadczać poczucia wykluczenia. Bo taka dwójka zajmuje się sobą, tak jakby powiedzieli „wychodzimy na chwilę”. Być może tamta pani poczuła się po prostu wyrzucona z rozmowy. Ale sam fakt, że ludzie mają ten prywatny język, to zwykle dobry symptom. Świadczy o tym, że są razem blisko, że mają dużą wspólną przeszłość. Język pary służy różnym emocjonalnym potrzebom – potwierdzania bliskości, bycia razem, podziału ról, upamiętnienia ważnych zdarzeń.

Język musi mieć czas, żeby powstać

Każda para go ma?
Większość. Niektóre bardziej, inne mniej rozbudowany. Wszystko zależy od tego, w jakim stopniu ludzie budują swój związek poprzez wspólnotę. Bo na poziomie emocjonalnym, pozatreściowym ten język służy do potwierdzania: „Nikt inny mnie nie rozumie tak jak ty”.

Ja My Oni „Jak się dogadać” (100110) z dnia 01.08.2016; Jak słuchać; s. 58
Oryginalny tytuł tekstu: "Czerwone wiążące"
Reklama