Czy czcić, czyli dlaczego dorosłym dzieciom często trudno kochać własnych rodziców
Kryzysowe relacje dzieci z rodzicami
Artykuł ukazał się w „Ja My Oni” tom 38. „Oswoić i przetrwać pandemię”. Poradnik dostępny w Polityce Cyfrowej i w naszym sklepie internetowym.
***
KATARZYNA CZARNECKA: – Pandemia skierowała powszechną uwagę na relacje rodziców z nie dorosłymi jeszcze dziećmi. Ale z pewnością coś dzieje się również pomiędzy dorosłymi dziećmi a ich starzejącymi się rodzicami. Z jednej strony – konieczna izolacja, z drugiej – poczucie moralnego obowiązku: teraz trzeba choćby częściej dzwonić i może nawet porzucić stare urazy. Kiedy właściwie dziecko staje się dorosłe?
KATARZYNA SCHIER: – Psychologia rozwojowa podaje różne granice związane z wiekiem, bo one w kulturze się przesuwają. Kiedyś uznawano, że apogeum okresu dorastania to jest 18 lat, dzisiaj mówię studentom: państwo mają 24 lata, więc zbliżacie się do bycia dorosłym. Pod nosem się uśmiechają. Nie jestem pewna czy z radości.
Bycie dorosłym co właściwie oznacza?
To, że człowiek jest gotowy do odseparowania się i uniezależnienia od pierwotnych obiektów więzi, czyli rodziców, i jednocześnie do bycia w bliskiej relacji emocjonalnej i seksualnej z inną osobą. Czyli, parafrazując Zygmunta Freuda, jest to zdolność do pracy i miłości. Umiejętność wyjścia z bezpiecznej jamy i czerpania przyjemności z eksploracji świata zewnętrznego.
Jaka zmiana następuje wtedy w relacji dziecko–rodzic?
Z pozycji bycia wyłącznie dzieckiem matki i ojca przechodzi się do bycia dorosłym partnerem.