O Polityce

Kobieta z żeńską końcówką

W dyskusji na temat nierówności płci w języku często ścierają się skrajne stanowiska – radykalny feminizm, z tezą o dyskryminacji kobiet przez język i konieczności wprowadzenia zmian, oraz przekonanie, prezentowane przez Autorkę listu, że tak nie jest, a „językiem nie należy manipulować”. Uważam, że obydwa poglądy to nieuprawnione uproszczenie, ale gorszy wizerunek kobiet utrwalony w każdym zbadanym do tej pory języku świata jest udokumentowanym faktem i stanowi spuściznę patriarchatu. Niechęć konserwatystów językowych wobec zmian jest zrozumiała, ponieważ naruszają one przyzwyczajenia, jednak stosowana argumentacja budzi wątpliwości. Na przykład twierdzenie, że język polski odróżnia kobiety od mężczyzn poprzez nieodmienną formę rzeczownika, np. z profesor Kowalską, pomija istotny fakt, że jest to zabieg sztuczny, bo sprzeczny z fleksyjnym charakterem polszczyzny. Różne systemy rodzajowe wymagają innych strategii równościowych – stąd neutralizacja (stosowanie form dwurodzajowych) w angielskim i szwedzkim oraz feminizacja (urabianie form żeńskich) w polskim czy niemieckim. Chybiony jest też argument o nieingerowaniu w język, ponieważ stale czynią to językoznawcy, narzucający jedne, a krytykujący inne formy. Technicznej, a nie merytorycznej natury są nieustalone jeszcze zasady splittingu, np. student(ka), a zmiany w języku urzędowym nie są aż tak trudne do przeprowadzenia – czego dowodzą już istniejące przykłady – jeśli tylko będzie przekonanie co do ich potrzeby.

Jeśli zatem bliska jest nam idea równości kobiet i mężczyzn, niech każda płeć pozostanie przy odpowiednich dla niej „końcówkach”.

JOLANTA SZPYRA-KOZŁOWSKA, PROFESOR(K)A
DOKTOR(K)A HABILITOWANA, JĘZYKOZNAWCZYNI

Polityka 29.2022 (3372) z dnia 12.07.2022; Do i od Redakcji; s. 91
Reklama