O Polityce

Egzamin ze zdrowego rozsądku

W polskiej szkole stres to lekcja codzienna dla uczniów. System jest tak skonstruowany, że dokłada go nawet tam, gdzie nie trzeba.

Jak inaczej wytłumaczyć to, że żadne certyfikaty językowe nie upoważniają ucznia do zwolnienia z egzaminu maturalnego? Egzaminy międzynarodowe typu CAE, CPE czy TELC spełniają wymagania określone dla polskiej matury, ich poziom jest często wyższy, a mimo to uczniowie posiadający takie certyfikaty muszą przystąpić do polskiej matury z języka. Dla przykładu weźmy na tapet język angielski. Egzamin dojrzałości na poziomie podstawowym odpowiada poziomowi B1 w skali ESOKJ (Europejskiego Systemu Opisu Kształcenia Językowego), a na rozszerzonym – poziomowi B2. Dziecko koleżanki zdało egzamin CAE na najwyższą ocenę A, czyli jego znajomość języka to poziom C2 – dwa szczeble wyżej niż matura rozszerzona z angielskiego. Ale o zwolnieniu z matury może jedynie pomarzyć.

Absurd na tym się nie kończy. Z certyfikatem CAE z angielskiego, wedle rozporządzenia ministra edukacji, można uczyć. Mamy więc sytuację, gdzie to samo ministerstwo z jednej strony daje zielone światło osobom z tym certyfikatem do nauczania w szkole, a z drugiej nie uznaje go jako wystarczający do zwolnienia z egzaminu językowego na maturze. Życie zatem może zaserwować taki scenariusz, że uczeń z certyfikatem językowym będzie na maturze odpytywany przez nauczyciela, który ma taki sam certyfikat, ale np. zdany na niższą ocenę.

Już słyszę zarzuty, że przecież skoro dziecko jest tak dobre z języka, to w czym problem, aby napisać maturę? Matura to duża dawka stresu dla młodzieży i rodziców. Po co przy klarownej sytuacji go dokładać? Ta młoda osoba włożyła już dużo wysiłku w przygotowania, robiąc je jako rzecz dodatkową, poza wymiarem zajęć szkolnych. Doceńmy to.

I jeszcze słowo o równości szans edukacyjnych, bo ta kwestia zawsze się pojawia w przypadku egzaminów, które nie są darmowe. Przygotowania do egzaminu językowego nie muszą oznaczać drogiego szkolenia dostępnego jedynie w większym mieście. Duże miasto jest przecież teraz online. Kursy są dostępne dla każdego. Dlaczego piszę o płatnych kursach – miało być o równości szans? Pieniądze stoją również za przygotowaniami do olimpiad, które zwalniają z matury. I jakoś mówi się o tym niewiele i nie jest to przeszkodą w uzyskaniu zwolnienia. Zakres materiału na olimpiadach mocno wykracza poza program szkolny i spora grupa młodzieży – a może bardziej rodziców – decyduje się na kosztowne kursy czy korepetycje. Różnica polega na tym, że egzamin językowy jest płatny. Olimpiada nie.

Warto tutaj dodać, że akurat do egzaminu językowego takiego jak CAE można przygotować się samodzielnie – tak zrobiła córka znajomej i parę osób z jej otoczenia. Jest mnóstwo materiałów dostępnych online. Drogie książki można kupować z drugiej ręki lub wspólnie z innymi i się nimi dzielić. Trzeba zobaczyć, co da się znaleźć w bibliotece. Samodzielne przygotowania uczą systematyczności, wytrwałości – cech, które z pewnością przydadzą się w dorosłości.

Do olimpiady z matematyki czy fizyki dużo mniej osób będzie w stanie przygotować się samemu i w rezultacie koszty znacznie przekroczą cenę egzaminu językowego. Wygląda jednak na to, że przy rozważaniach o równości szans pod uwagę brane są tylko koszty oficjalnie znane.

Cena egzaminu CAE to 700 zł. Tego nie da się obejść. Są jednak różne sposoby, żeby takie pieniądze zdobyć. Można zawalczyć o stypendium naukowe – to jest jedna ścieżka. Ale szkoła średnia to przecież nie ma być jedynie nauka – więc nie widzę w tym nic złego, by młody człowiek zarobił te kilkaset złotych. Taka dodatkowa lekcja zaradności.

W systemie szkolnictwa jest dużo do naprawy. Ale są też rzeczy łatwe do wprowadzenia. Zwolnienie z egzaminu językowego na maturze, jeśli ktoś ma certyfikat językowy na takim samym lub wyższym poziomie, jest jedną z nich. Można tym ruchem docenić młodzież, która robi coś więcej lub inaczej dochodzi do tego samego poziomu, co matura z języka. Egzaminy językowe są ustandaryzowane znacznie bardziej niż egzamin dojrzałości, więc nie mamy się czego obawiać, jeśli chodzi o ich jakość. Część uczniów może świadomie wybrać certyfikat, żeby zmniejszyć sobie ilość stresu na maturze. Inni zrobią to, bo certyfikat przyda im się też w drodze na uczelnię czy już na samych studiach. Wyjdźmy naprzeciw tym potrzebom.

Mam nadzieję, że do matury w 2025 r. nowej pani minister uda się tę zmianę przeprowadzić. Obiecuję opowiedzieć, jak została przyjęta wśród młodzieży.

MONIKA BOROWIAK

Polityka 18/19.2024 (3462) z dnia 23.04.2024; Do i od redakcji; s. 162
Reklama
Reklama