Ożeniony z prostotą. W „Życiu polskim XIX wieku” Stanisław Wasylewski tak ujął istotę empire’u: „Wielki przepych ożeniony z celowością i prostotą. Papuzie barwy zastępuje złoto i biel. Smukłe fotele, stoliczki na wysokich ptasich jakby nóżkach, zgrabne, kuszące kozetki – »szeptaczki«. Wszystko z mahoniu, wszystko aż kapie od brązu, nadmiaru okuć, antab, orłów cesarsko-rzymskich i lwów. W liniach wiernie klasycznych. Zachwycające, lekkie i zwinne, bo obracające się zwierciadło zmusza przeglądających się do uśmiechu. Fotel – ileż lotniejszy od późniejszego, ciężkiego »fatersztulu« biedermeiera – wybity karmazynowym adamaszkiem, przesycony złocistymi esami-floresami, które pokornie okalają cyfrę uzurpatora N w wypukłym hafcie. Przewiele kobiet miało ją wyrytą w swych sercach, jedna Maria Walewska skosztowała... doustnie. Gdy usiądziesz w fotelu empirowym wspartym na masywnych lwich nóżkach, dotykasz dłonią nagiej piersi kariatydy, niewolnicy egipskiej, która ci życzy wygodnej, ale krótkiej drzemki. Zegar empirowy na rowkowanej, ściętej kolumnie z rzymskim kagankiem wybija godziny »tylko szczęśliwe«...”.
O ile styl empire przypisujemy formalnie do lat 1804–15, był on etapem naturalnej ewolucji form wcześniejszych, od neoklasycyzmu poczynając. Jeszcze za Ludwika XVI archeologiczne odkrycia Herculanum i Pompei, a także rozprawy Winckelmanna (w pół wieku po wydaniu niemieckim ukaże się w 1815 r. w Warszawie „O sztuce u dawnych, czyli Winkelman polski”), rozpaliły w Europie pasję dla sztuki starożytnej. Czerpiąca wzory polityczne i nazewnictwo z Rzymu, republikańska Francja stworzyła pozbawiony późniejszej ociężałej ostentacji styl dyrektoriat (directoire), na który nałoży się jeszcze fascynacja sztuką egipską, zrodzona po wyprawie Bonapartego z lat 1798–99.