Pomocnik Historyczny

Ormiańska tragedia

Egzekucja Ormian w Jerozolimie, 1915 r. Egzekucja Ormian w Jerozolimie, 1915 r. Mary Evans Picture Library
Ormianie mieli nieszczęście zamieszkiwać tereny, przez które przeszła największa osmańska ofensywa czasów wojny.

Ormianie w państwie Osmanów.

Turcy zazdrościli Ormianom. Ta chrześcijańska mniejszość w Imperium Osmańskim cieszyła się dobrobytem, o jakim ich bracia, np. w Rosji, mogli tylko pomarzyć. Dzięki bliskim związkom z ormiańską diasporą w Grecji czy Francji osmańscy Ormianie dominowali w handlu, szczególnie we wschodnich prowincjach imperium. Do nich należały również pierwsze osmańskie manufaktury. Z kolei nawet najbardziej zdolny Turek ze Wschodu mógł co najwyżej liczyć na karierę urzędniczą lub wojskową, która może i dodawała splendoru, ale już na pewno nie dochodów, szczególnie w schyłkowych latach imperium.

Dodatkowo dystans między muzułmańskimi i chrześcijańskimi poddanymi sułtana był niejako wmontowany w ustrój polityczny imperium. Obowiązujący formalnie od XIX w. system milletów, czyli społeczności niemuzułmańskich, które mogły rządzić się własnymi prawami, dawał ich członkom znaczną niezależność i pozwalał im rodzić się, żenić i umierać bez kontaktu z instytucjami imperium. Odcinał więc od muzułmańskiej większości.

Na przełomie XIX i XX w. największe millety tworzyli osmańscy Żydzi, Grecy i właśnie Ormianie. Przed I wojną światową według różnych statystyk mieszkało ich w imperium od 1,5 do 2 mln. W 1922 r., gdy ustalono współczesne granice Republiki Tureckiej, Ormian było już tylko ok. 400 tys. Tę różnicę w liczebności wielu historyków tłumaczy ludobójstwem.

W kleszczach wojny.

Do pogromów, których ofiarami byli Ormianie, dochodziło już w latach 90. XIX w. Były one jednak spontaniczne, przeprowadzane głównie przez bojówki kurdyjskie pod przychylnym okiem władz osmańskich. Kurdowie uważali Ormian za śmiertelnych wrogów w walce o ojczyznę, którą obie społeczności widziały mniej więcej w tym samym miejscu. Przed wojną napięcie było już tak wysokie, że Ormianie poprosili Stambuł o sprowadzenie żandarmerii z jakiegoś europejskiego państwa, która w neutralny sposób utrzymywałaby porządek.

Wojna jednak przekreśliła te plany. Osmanom chodziło w niej o opanowanie Kaukazu i dotarcie aż do Baku nad Morzem Kaspijskim. Po szybkiej klęsce w walkach z Rosjanami na zapleczu frontu zaczęły się problemy z Ormianami. Wielu z nich oczekiwało wyzwolenia w związku ze zbliżającą się kontrofensywą Rosjan, w końcu braci w wierze. Zaczęła organizować się ormiańska partyzantka, wielu Ormian dezerterowało z armii osmańskiej. Dla Stambułu była to do pewnego stopnia propagandowa gratka. Mógł on przedstawić Ormian jako dywersantów i obciążyć ich częścią winy za niepowodzenia na froncie. Osmańska prasa pisała nawet, że Ormianie szykują się do ogłoszenia niepodległości.

Pierwsze, nieskoordynowane deportacje Ormian ze stref przyfrontowych rozpoczęły się już wiosną 1915 r. Z czasem „przesiedlenia”, jak pisano w osmańskich dokumentach, stały się oficjalną polityką stambulskiego rządu. Powoływał się on na zagrożenie, jakie dla działań wojennych stanowi nielojalna wobec imperium ludność ormiańska. Miała ona być „przesiedlona” najpierw w rejon Deir ez-Zor, w samym środku syryjskiej pustyni, a później dalej na południe. Chwilowe zajęcie przez ormiańskich partyzantów miasta Wan tylko podgrzało atmosferę odwetu.

Tragedia deportacji.

Ormianie za symboliczny początek tragedii uważają aresztowanie i egzekucję kilkudziesięciu ormiańskich intelektualistów 25 kwietnia 1915 r. W maju deportacje ogarnęły już całą wschodnią Anatolię. Mieszkańcy dostawali od 24 godzin do dwóch, trzech dni na spakowanie się. Czasem mogli spieniężyć majątek, ale w większości przypadków przechodził on pod „ochronę” miejscowych osmańskich notabli. Zdarzało się, że Ormianie ruszali w podróż na wozach lub osłach, ale najczęściej pieszo. Mężczyzn w wieku poborowym natychmiast oddzielano od pochodu i albo zabijano ich zaraz po wyjściu z miasta, albo na jednym z pól śmierci rozsianych po drodze. Wiele młodych kobiet uratowało się, bo przygarnęły je muzułmańskie rodziny. Reszta była skazana na wielotygodniową podróż w skwarze i praktycznie bez jedzenia. Tylko garstce udało się dotrzeć do obozów przejściowych. Tam z kolei przetrwały jednostki. Mimo że żandarmeria przeprowadzająca deportacje była bardzo nieliczna, Ormianie praktycznie nie stawiali oporu.

Spór o intencje młodoturków.

Znany holenderski turkolog Eric Zürcher pisze o co najmniej trzech kontrowersjach w odniesieniu do tragedii osmańskich Ormian. Pierwsza z nich dotyczy wojennego – według Stambułu – uzasadnienia deportacji. Strona ormiańska ma tu zupełną rację, twierdząc, że takie uzasadnienie jest kuriozalne, biorąc pod uwagę fakt, że „przesiedlenia” odbywały się również w spokojnej zachodniej Anatolii. Druga kontrowersja dotyczy samej liczby zabitych. Turcy twierdzą, że nie było ich więcej niż 200–300 tys. Ormianie mówią nawet o 1,5 mln. Niezależni historycy wskazują na liczbę między 600 a 800 tys. zabitych.

Najważniejsza jednak kontrowersja dotyczy intencji, bo jeśli działania Stambułu były wcześniej przygotowane i przeprowadzone z zamiarem eksterminacji całej grupy etnicznej, to wówczas w sensie prawnym można mówić o ludobójstwie. Problem w tym, że nie zachowały się archiwa rządzącego wówczas w Stambule Komitetu Jedności i Pokoju czy tzw. Młodych Turków. Z kolei wiele ormiańskich dokumentów okazało się fałszywkami.

Nie ma jednak wątpliwości, że przynajmniej ścisłe kierownictwo młodotureckiego Komitetu rozważało „ostateczne rozwiązanie” problemu ormiańskiego i nawet nie kryło się z tym przed zachodnimi dyplomatami. Nie byli oni jednak zwolennikami spójnej teorii rasowej, co odróżnia ich od nazistów. Byli oni raczej zafascynowani ideą utworzenia czystego państwa tureckiego, ale nie w sensie etnicznym (to doprowadziłoby do kolejnych podziałów, np. między Turkami i Kurdami), lecz religijnym. Chrześcijanie nie pasowali do tej idei, więc trzeba było się ich pozbyć.

Pomocnik Historyczny „Wielka Wojna 1914-1918” (100080) z dnia 14.04.2014; Pierwsza powszechna; s. 130
Reklama
Reklama