Lekcje niemieckiego.
Współcześni Niemcy w wieku 40–50 lat wiedzę o I wojnie światowej wynieśli tylko ze szkoły, a program nauczania eksponował nieliczne wybrane wątki. W podręcznikach do historii opisywano głównie entuzjazm wojenny, który opanował kraj w sierpniu 1914 r. Podręczniki dawnej RFN koncentrowały się na Traktacie Wersalskim i jego konsekwencjach, które długofalowo doprowadziły do wzmocnienia narodowego socjalizmu. W podręcznikach NRD narracja ukierunkowana była na rewolucję lutową i październikową w Rosji oraz rewolucję listopadową w Niemczech. W tamtejszych książkach nie zamieszczano map, które ukazywałyby straty terytorialne Niemiec i zmiany geopolityczne pod wpływem układu pokojowego. Kartograficzne ujęcie dałoby bowiem asumpt do wielu niewygodnych pytań, np. o status republik nadbałtyckich, przesunięcie granicy polsko-niemieckiej czy pierwotny zasięg niemieckiej państwowości w Europie Środkowo-Wschodniej. Tego właśnie chciano uniknąć.
O życiu żołnierskim w okopach niewiele można było usłyszeć na lekcjach historii, nieco więcej – na lekcjach niemieckiego. W dawnej RFN uczniowie czytywali „Na Zachodzie bez zmian” Ericha Marii Remarque’a, a w NRD do lektur obowiązkowych należał „Spór o sierżanta Griszę” Arnolda Zweiga. Czy to przypadek, że w Niemczech zachodnich czytano o doświadczeniach na froncie zachodnim, podczas gdy w NRD – na froncie wschodnim? Gdyby pisarz Arnold Zweig nie został przeniesiony do naczelnego dowództwa na Wschodzie, lecz służył na Zachodzie, opisałby zapewne inny, lepiej mu znany teatr działań wojennych. Ale to wyłącznie spekulacje. Faktem jest, że dla dzieci i młodzieży, zarówno dawnej RFN, jak i NRD, pierwsza wojna światowa ograniczała się zaledwie do kilku godzin szkolnej edukacji.