„Nie należy szczypać szwaba, lecz bić pięścią w mordę”
Pozdrówcie Góry Świętokrzyskie. „Powiedz żonie i rodzicom, że ich bardzo kochałem i że umieram jak Polak. I pozdrówcie Góry Świętokrzyskie” – to były ostatnie słowa wypowiedziane przez jednego z najsłynniejszych cichociemnych, legendarnego dowódcę partyzanckiego z Gór Świętokrzyskich i Nowogródczyzny por. Jana Piwnika, „Ponurego”.
Urodził się 31 sierpnia 1912 r. w niewielkiej świętokrzyskiej wiosce Janowice nieopodal Opatowa. Pochodząc ze średniozamożnej rodziny (utrzymywała się z roli i prowadzenia sklepu wiejskiego), ukończył nie tylko szkołę powszechną, ale również Państwowe Męskie Gimnazjum im. Joachima Chreptowicza w Ostrowcu Świętokrzyskim. Uczniem nie był wybitnym. Dał się jednak poznać jako człowiek, który ma potrzebę czynu: działał w harcerstwie i organizacji Bratnia Pomoc, udzielał w kółku dyskusyjnym, w 1931 r. wziął udział w drugim powszechnym spisie ludności jako okręgowy komisarz spisowy w powiecie opatowskim, za co uhonorowano go odznaką „Za Ofiarną Pracę”. Grał w piłkę nożną i ręczną, zimą jeździł na nartach i łyżwach. Był też dość dobrym tancerzem.
Policjant z armatą. Po zdaniu w 1932 r. matury zgłosił się na VII kurs Szkoły Podchorążych Rezerwy Artylerii we Włodzimierzu Wołyńskim. Uczelnia słynęła na całą Polskę nie tylko z wysokiego poziomu nauczania, ale również ze stosowania wymyślnych kar dla wychowanków, jak czyszczenie toalet szczoteczką do zębów czy mierzenie zapałką długości korytarza. Piwnik zakończył naukę z wynikiem powyżej przeciętnej. Może natomiast zdumiewać ocena bezpośredniego przełożonego, czyli dowódcy baterii szkolnej.