Pomocnik Historyczny

Rakieta z Motyla

Operacja Most III

Samolot Dakota KG-477 V, należący do 267 Dywizjonu RAF. Samolot Dakota KG-477 V, należący do 267 Dywizjonu RAF. L.H.Abbott / Wikipedia
Operacja Most IIIJarosław Krysik, Marek Sobczak, Tadeusz Zawadzki/Polityka Operacja Most III

Z terenu obozu wzniósł się przyrząd podobny do samolotu, lecz z nieco mniejszymi skrzydłami. Przyrząd ten wzbił się z dużą szybkością prawie pionowo w górę i po osiągnięciu pułapu około 1000 m skierował na północny wschód. Leciał bez żadnych zwrotów z szybkością znacznie większą od normalnych samolotów” – brzmiał raport opisujący Wunderwaffe. Dokument trafił do cichociemnego płk. Kazimierza Iranek-Osmeckiego,„Hellera”, niedługo po tym, gdy w styczniu 1944 r. objął dowództwo Oddziału II KG AK. Skoczył w połowie marca 1943 r., w bardzo trudnym momencie, gdy gestapo kolejnymi aresztowaniami rozbiło wywiad AK. Niemcy mieli za co się mścić. Brytyjczycy dzięki informacjom Polaków zrównali z ziemią ośrodek badawczy Peenemünde na wyspie Uznam, gdzie prowadzono badania nad bombami latającymi V-1 oraz pociskami rakietowymi V-2. Ta broń miała odwrócić losy wojny.

Niemcy przenieśli poligon doświadczalny w rejon Blizny koło Mielca. Co nie uszło uwagi AK, która ten region objęła nadzorem, prowadząc dokładny rejestr startów rakiet. Niemcy każdorazowo posyłali na miejsce upadku V-2 jednostkę wojskową, która otaczała teren, a potem starannie zbierała wszystkie części. Zdobywać je usiłowali partyzanci, jednak zwykle przegrywali wyścig. Aż do 20 maja 1944 r. Tego dnia jedna z rakiet V-2 zboczyła z kursu i jako niewybuch wpadła w bagno przy Bugu nieopodal wsi Mężenin. Tym razem akowcy byli szybsi. Podzespoły rakiety przewieźli do Warszawy i zaczęli nad nimi studia. Jednak Anglicy chcieli je mieć u siebie. W 1944 r. już dwukrotnie (w kwietniu i maju) w ramach operacji Most lądowały w Polsce alianckie samoloty.

Pomocnik Historyczny „Cichociemni” (100107) z dnia 25.04.2016; Postacie; s. 109
Oryginalny tytuł tekstu: "Rakieta z Motyla"
Reklama