Młoda dzielnica Strzeszyn jest lubiana przez poznaniaków ze względu na bliskość do centrum, urbanistyczny ład i wszechobecną zieleń.
– W otoczeniu brzóz biała elewacja wydawała się najlepszym rozwiązaniem. W słoneczne dni odbywa się na niej fascynujący spektakl światłocieni – mówi Bartek Bajon, właściciel pracowni PL.architekci, do której inwestorzy, para z dorastającą córką, zgłosili się po projekt.
Kolekcjonerzy i psycholodzy
Rozmowy zaczęli od wyobrażeń wnętrz i tego, co muszą one pomieścić (tutaj np. kilkaset płyt kompaktowych z muzyką). Szukali dla nich godnego miejsca, doceniając, że w przeciwieństwie do książek są tego samego formatu i mniej agresywne w kolorach okładek. Rozważali każdy detal, przebieg instalacji, grubość okładzin ściennych. Dopiero później przeszli do bryły. Taka kolejność sprawdza się w pracy architektów od 16 lat, traktują ją wręcz jako wizytówkę swojego warsztatu. Klienci chwalą ich za niechęć do przypadków – każdy budynek jest przemyślany co do centymetra, tak by nic nie zniweczyło czystości linii prowadzonych z chirurgiczną precyzją.
Ujarzmianie przestrzeni, czyli dostosowywanie jej do potrzeb klientów, zajmuje pracowni przeciętnie dziewięć miesięcy. W tym czasie zdobywają pozwolenie na budowę, a kiedy ona rusza, rozwijają koncept o szczegóły, rysunki mebli, oświetlenie. Cały proces projektowy zamyka się z reguły w dwa lata, ten potrzebował aż cztery. Co pomaga w spełnianiu marzeń o domu?
– Jesteśmy czułymi obserwatorami – przyznaje Bartek Bajon. – Sposobu życia inwestorów, ich zainteresowań oraz świadomości dobrej architektury i sztuki. To pozwala nam „wskoczyć na ich level”, dopasować model, w którym będą się dobrze czuli.