Aktualności

Podróż życia

Zmierzaliśmy w stronę cywilizacji nowoczesnych nomadów. Teraz mamy stać się z powrotem społeczeństwem osiadłym, a najlepiej niewychylającym nosa z domu bez wyraźnej potrzeby.

Najsłynniejszy obecnie wirus świata działa jak nowoczesne AGD – w trybie booster. Przyspieszył wiele tendencji, część przerzucił z poziomu „możliwe” na „prawdopodobne”, a prawdopodobne zamienił na niemal pewne (niemal – bo nauczył nas, że nic nie jest pewne). Zafundował redefinicję tego, co zwykliśmy przyjmować za oczywiste i normalne, naturalnie się nam należące. Oczywiście, do pewnego stopnia i na jakiś czas wróci dawny tryb życia – głównie dlatego, że bardzo tego chcemy i musimy odreagować traumę niepewności i zamknięcia. Ale eksperci z dziedzin przeróżnych ogłosili już nadejście nowej epoki.

Peter Weibel, teoretyk mediów i artysta konceptualny, oznajmił, że przechodzimy ze społeczeństwa „bliskiego zasięgu” do społeczeństwa „zasięgu dalekiego”, co było nam sądzone, odkąd po raz pierwszy informację odłączono od fizycznego nośnika, tzn. przestała potrzebować ciała posłańca. Zaczęło się od telegrafu, teraz nie potrzebujemy nawet kabla. Z drugiej jednak strony rozwój pojazdów spowodował masową mobilność. Ona to przywiodła nasz gatunek i całą planetę na skraj przepaści. Rozdźwięk między tym, do czego przysposobiła nas ewolucja, a przyzwyczajeniami Weibel przyrównał do sytuacji, gdy powstawały pierwsze samochody. Przypominały powozy, bo choć projektanci wiedzieli, że auta jeżdżą same, to i tak mieli w głowie wzorzec czegoś, co się rusza, bo jest ciągnięte.

Teraz z bańki globalizacyjnej uszło powietrze i zasady „zasięgu dalekiego” minimalizują, a może w ogóle wyeliminują „zasięg bliski”, czyli tradycyjne kontakty społeczne. Osobiście mam nadzieję, że do tego nie dojdzie, choć nie da się zaprzeczyć, że wirus wepchnął nas głębiej w objęcia wirtualnego świata, który kusi różnymi możliwościami oszukiwania zmysłów.

Salon 4/2020 (100175) z dnia 14.09.2020; Felieton; s. 32
Reklama