Kraj

Na progu absurdu

Poniedziałek. Stacja metra Barbes-Rochechouart. Na peronie zapłakana i zasmarkana dziewczynka, na oko 4-, 5-latka. Albo się zgubiła, albo porzucona... Już chcę jej iść na pomoc, ale na szczęście zatrzymuje mnie życzliwy przypadkowy pasażer, zmierzający do tej samej przesiadki. „Niech pan da sobie spokój. Mniej więcej co godzina przechodzi tędy patrol policji. Oni się bachorem zajmą. A pan, co by zrobił? Przytulił, utulił... oskarżenie o pedofilię gwarantowane. Może by się pan jakoś wytłumaczył, ale nie wcześniej niż na komisariacie. Areszt i przesłuchania pana nie miną”. Ma facet rację.

Zostawiam na peronie nieznośnie kwilący problem i jadę do domu. Dzięki ci przypadkowy doradco! O mało co wlazłbym w bagno, które by mnie ze szczętem ­zassało. I nie chodzi tutaj tylko o dziewczynkę na ­peronie. Nasi milusińscy są znacznie inteligentniejsi, niż to się wydaje mającym dzisiaj pierwsze miejsca w mediach modnym pedagogom. Podobnie jak w społeczności dorosłych, są dzieciątka naiwne i cwane, uczciwe i zakłamane, szlachetne i podłe.

Pisał Platon, który najwyraźniej nie znał małych dziewczynek: „Spośród wszystkich zwierząt chłopiec jest tym najbardziej niesfornym. (...) Zaiste to najbardziej zdradliwe, przebiegłe i niesforne zwierzę”. Ongiś, kiedy tatuś czy mamusia nie chcieli mu kupić rowerka, dziecko płakało i tupało. Teraz wie (w wieku siedmiu lat rozumie się doskonale, co mówią w telewizji), że można się na tatusiu lub mamusi zemścić dużo lepiej.

Ani przez chwilę nie lekceważę obrzydliwości pedofilii. Mam jednak przed oczyma taki obrazek. Otóż w wiosce, gdzie niedawno jeszcze mieszkałem, przyjęty na wychowanie chłopczyk, niezadowolony z domowego regulaminu, oskarżył adopcyjną matkę o niegodne praktyki seksualne.

Polityka 23.2014 (2961) z dnia 03.06.2014; Felietony; s. 112
Reklama