Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Kraj

Agacie i Kazi in honorem

To imię wypowiada się z udaną naturalnością, maskującą skłębione miazmaty gorącej krwi.

Po prostu „Agata”. Nigdy „profesor Bielik-Robson”. Dla wtajemniczonych, dla wyznawców, dla adoratorów zawsze Agata. Lecz w tę ezoterykę wtajemniczeni są wszyscy. Egzaltacja i uwielbienie stały się w tym wypadku nawykowym i powszechnym trybutem, jaki składamy romantyczności w czasach chłodu i ironii. Pokolenie za pokoleniem, efebowie dzisiejsi i efebowie byli, marzą tylko o tym, by przysiąść w tłocznym kręgu w Harendzie i posłuchać uczonego wywodu sączącej czerwone wino czerwonoszminkiej wiecznej kobiecości. A niełatwo tego dostąpić, zwłaszcza że wiedzie ona żywot podwójny, polski i angielski. Hipostazo nasza, nie opuszczaj nas całkiem! Cóż Ty widzisz w tych oślizłych wyspiarzach?

Tak, królowa jest tylko jedna. Gdy przed 30 laty studentka Instytutu Filozofii UW opublikowała w „Studiach filozoficznych” artykuł o Plotynie, wszystko było już przesądzone. Wiedział o tym prof. Marek Siemek, wiedział i student Hartman. Łanami odtąd ścielił się męski trup, zgryźliwym chórem zgrzytały damskie zęby. Książka za książką rosła potęga i nabrzmiewał fenomen wiadomego już imienia. Mądrość, uroda i sarkazm, wszak zawsze słodzony uśmiechem, zniewoliły całą gramotną Polskę, ze szczególnym uwzględnieniem kilku nieszczęśników, o szczęściarzach nie wspominając.

Wśród legend zdobiących postać Agaty znalazła się niejedna z gatunku demonicznych. Mają one słuszne podstawy w dacie urodzenia naszej muzy. Zapisują tę datę złowrogie cyfry 6.6.66. Cokolwiek sobie można o tym myśleć, nie ulega kwestii, że Agata Bielik-Robson zaszczyca nas swoją współobecnością na świecie równo od pół wieku.

Polityka 24.2016 (3063) z dnia 07.06.2016; Felietony; s. 104
Reklama