Żaden ksiądz katolicki nie może wchodzić w dialog, gdyż musi bronić ortodoksji i nie może w żadnym wypadku zmienić zdania.
Każda epoka ma swoje słodkie słówka. Dawniej były to słówka pobożne, potem wzniośle patriotyczne, choć czasami zdarzały się jakieś wtręty niby-świeckie i kosmopolityczne, jak „szczęście ludzkości”, „humanizm” czy „postęp”. Dziś nie wypada sięgać do tego emfatycznego repertuaru. W dobrym guście jest powściągliwość. Entuzjazm i gorące uczucia kojarzą się z naiwnością i egzaltacją, które nazbyt są, jak na nasze obłudne stosunki, duszę odsłaniające.
Polityka
14.2017
(3105) z dnia 04.04.2017;
Felietony;
s. 96