Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Kraj

Co nam daje państwo

Jesteśmy winni wdzięczność naszemu państwu.

Za czasów Tuska mieliśmy państwo, które nic nie mogło, i rząd, który nic nie robił. Te czasy szczęśliwie minęły. Teraz państwo może już prawie wszystko, a rząd, jak również inne organa władzy państwowej, wręcz zadziwiają nas swoją aktywnością. Te organa jak nigdy dotąd kierują się troską o obywateli, których pragną otoczyć możliwie wszechstronną opieką. Intencje władzy nie zawsze i nie przez wszystkich, niestety, są właściwie rozumiane.

Oto ze strony słabej i nielicznej, ale za to totalnej opozycji padły ostatnio zarzuty, że jej przedstawiciele, biorący udział w antyrządowych i antypaństwowych (a więc w istocie antypolskich) demonstracjach, są inwigilowani przez policję. Na szczęście otrzymaliśmy kompetentną policyjną odpowiedź, że nie chodziło tu o żadną inwigilację, a jedynie o zapewnienie opozycjonistom ochrony. Ci co prawda utrzymują, że o żadną ochronę nie występowali, ale przecież świadczy to tylko o tym, że na pomoc i ochronę ze strony państwa możemy liczyć w każdych absolutnie okolicznościach, bez względu na to, czy sobie tego życzymy, czy nie.

Państwo chroni nas, przed czym tylko może, i nie szczędzi w tej dziedzinie wysiłków. W sferze kultury stara się obronić nas przed zalewem obcych i szkodliwych treści, stawiając tamę w postaci treści rodzimych i krzepiących. To samo w oświacie, o czym świadczy nowa szkolna podstawa programowa. Broni nas przed brutalnymi ingerencjami ze strony Unii Europejskiej, która nieustannie próbuje mieszać się w nasze wewnętrzne sprawy. Państwo chroni nas na ulicy w czasie demonstracji, dbając, żeby niesłuszne demonstracje nie przeszkadzały słusznym, chroni nas w domu, gdzie dzięki państwowej telewizji zyskujemy odporność na szkodliwe wpływy telewizji niepaństwowej oraz niewłaściwych lektur. Chroni nas nawet w łóżku, dbając, byśmy nie mieli zbyt łatwego dostępu do moralnie wątpliwych środków antykoncepcyjnych, których użycie mogłoby nas nakłaniać do rui i poróbstwa.

Polityka 35.2017 (3125) z dnia 29.08.2017; Felietony; s. 4
Reklama