Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Kraj

Co mnie rozerwało

W drodze do metra znajoma skarżyła mi się, że na trawniku obok Muzeum, a zwłaszcza na pobliskim pagórku, niektórzy(-re) opalają się topless.

Robi mi się niedobrze, kiedy czytam, że Żydzi byli bierni, że powstańcy w getcie „zachowali godność”, czyli ci, którzy umarli z głodu lub poszli do Treblinki, godności nie zachowali, że więcej było pomocy niż powstania albo odwrotnie, że wreszcie ulica Lewartowskiego nazywa się teraz ulicą Marka Edelmana, czyli złego Żyda zastąpiono dobrym Żydem. Kto segregował – nie wiem i nie chcę wiedzieć. To już przekracza wszelkie granice. Marek Edelman zasługuje na każdą ulicę, ale czy należy go wciskać akurat w mienie pożydowskie, jakim jest dawna ulica Lewartowskiego?!

Piękny natomiast był koncert 19 kwietnia przed pomnikiem Bohaterów Getta zorganizowany przez Muzeum Polin – wspaniała atmosfera, wielka muzyka, prezydenci Duda, Komorowski, Kwaśniewski razem, żadnych przemówień, tylko płomienie menory i znicza, setki warszawiaków. Taką Polskę chciałbym widzieć… Obok mnie siedziała para (50+), która rozmawiała w jakimś dziwnym języku i nie rozumiała ani słowa. Zacząłem im po angielsku streszczać, co jest grane. Na koniec zapytałem sąsiada, w jakim języku rozmawiają. – Po fińsku – odpowiedział. – To ja zaprojektowałem ten budynek – dodał Rainer Mahlamäki, wskazując na Muzeum Polin.

W drodze do metra znajoma skarżyła mi się, że na trawniku obok Muzeum, a zwłaszcza na pobliskim pagórku, niektórzy(-re) opalają się topless. – Taka jest kolej rzeczy – pomyślałem. Ci, po czyich kościach dziś stąpamy, walczyli, żeby słońce powróciło na Muranów.

W metrze, żeby się rozerwać, zacząłem czytać najnowszy (16 kwietnia) numer ulubionego tygodnika „The New Yorker”. Oto, co mnie rozerwało.

PLAC WILSONA. Dwoje globalistów, matka i syn, są na plaży. Syn poszedł popływać i zaczął tonąć.

Polityka 17/18.2018 (3158) z dnia 24.04.2018; Felietony; s. 142
Reklama