Kraj

Granice mniejszego zła

Pisząc „mniejsze zło”, myślimy odruchowo o stanie wojennym.

Profesor Jerzy Eisler, uznany historyk, w nowej książce „Czterdzieści pięć lat, które wstrząsnęły Polską” proponuje, by określenie „mniejsze zło” rozciągnąć na cały 45-letni okres władzy komunistycznej w Polsce. „To było jedno wielkie »mniejsze zło«, przy czym w latach 1944–1945 owe »większe zło« stanowiła – nikt nie wie, na ile tak naprawdę realna – groźba uczynienia z Polski »siedemnastej« republiki Związku Radzieckiego” – czytamy (s. 395).

Określenie Polski powojennej, 1944–89, jako „mniejszego zła” uważam za trafne. To było sedno sprawy polskiej. Żelazna kurtyna z jednej strony i radzieckie dywizje z drugiej wyznaczały granice „mniejszego zła”. Były one wielokrotnie testowane (Węgry ’56, Polska ’56, ’80/81, Czechosłowacja ’68). Ciekawe wydaje się również określenie Polski Ludowej jako państwa „niepodległego, ale nie suwerennego”, choć można się spierać, czy taki twór jest w ogóle możliwy, czy to nie jest sprzeczność sama w sobie.

Rzadko trafia się książka, której autor starałby się być tak sprawiedliwy, jego sądy i opinie – acz nie zawsze trafne – były wyważone z aptekarską dokładnością. Nieraz podkreśla, że ocena wydarzeń zależy od poglądów oceniającego. Sam usiłuje iść środkiem (?) drogi pomiędzy jednoznacznie prawicową wizją historii PRL (państwo totalitarne pod okupacją sowiecką) i lewicową (pod koniec drugiej wojny tylko komuniści mogli pozostać u władzy i dobrze przysłużyli się Polsce). Eisler jest tak wstrzemięźliwy, że używa naprzemiennie takich określeń jak PRL – Polska Ludowa, radziecki – sowiecki, proponuje zastąpić żołnierzy wyklętych – żołnierzami niezłomnymi, a nawet używa określenia „wyzwolenie spod okupacji niemieckiej”, choć dziś już w języku IV RP należy mówić nie o „wyzwoleniu”, lecz o „wkroczeniu Sowietów” do Warszawy czy do Auschwitz.

Polityka 19.2018 (3159) z dnia 08.05.2018; Felietony; s. 94
Reklama