Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Kraj

Dziękuję, Panie Prezydencie!

Połączone siły amerykańskie i izraelskie wygrały wojnę, tym razem sześciomiesięczną.

Dziękuję, Panie Prezydencie Trump, dziękuję, Panie Premierze Netanjahu, dziękuję Panu Le Drian – ministrowi spraw zagranicznych Francji, który potępił ustawę o IPN. Bywa, że nie zgadzam się z ich decyzjami, a nawet załamuję z ich powodu ręce, ale tym razem cisną mi się pod pióro wyrazy wdzięczności za to, że obcy politycy, ta wstrętna „zagranica”, pomogli nam wyrwać kraty z ustawy o IPN. Oczywiście wolałbym dziękować prezydentowi Dudzie i premierowi Morawieckiemu, ale – w tej sprawie – za co? To w polskim rządzie nasi (?) polscy ministrowie nawarzyli piwa, które następnie demokratycznie wybrana większość parlamentarna wypiła. Teraz, kiedy ustawa doprowadziła do fatalnych skutków, czyniąc znanym na świecie idiotyczne określenie „polskie obozy koncentracyjne”, kiedy władza dolała oliwy do wiecznie tlącego się płomyka antysemityzmu, kiedy prorządowa propaganda czyni z premiera Morawieckiego wirtuoza dyplomacji – nie ma komu powiedzieć „dziękujemy”.

Premier nie przeprosił nawet za fatalną ustawę, za kolosalne szkody dla wizerunku Polski, którego długo nie naprawią ulubieńcy ministra Glińskiego, wyprawy biało-czerwonym jachtem dookoła świata, miliony wydane na makijaż Polski przez Polską Fundację Narodową pana Świrskiego; wreszcie za brak wyobraźni, jaki nie przystoi premierowi, którego powinna cechować dalekowzroczność, a nie dojutrkowość… Kiedy dzisiaj szef rządu nakłada sobie aureolę zwycięzcy, bo pogroziliśmy światu za bzdurę o „polskich obozach koncentracyjnych”, to przypomina kierowcę, który przejechał rowerzystę, żeby zaalarmować, że w tym miejscu brak ścieżki rowerowej.

Oczywiście wolałbym dziękować polskiemu prezydentowi, ale za co? Za to, że podziela ducha katastrofalnej ustawy i ją podpisał, a następnie – wyrabiając sobie alibi – skierował ją do Trybunału Konstytucyjnego, z panią mgr Przyłębską na czele?

Polityka 27.2018 (3167) z dnia 03.07.2018; Felietony; s. 87
Reklama