Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Kraj

Matczak na prezydenta?

Marcin Matczak jest świetnym mówcą, to typ charyzmatycznego trybuna i wyborny publicysta.

Przepraszam pana profesora, że wysyłam w jego stronę pocałunek śmierci, bo kandydaci i pretendenci budzą u nas złość i zawiść, same niskie uczucia. Gdy tylko w „Loży prasowej” TVN24 wspomniałem prof. Marcina Matczaka (rocznik 1976) jako ewentualnego kandydata opozycji na prezydenta, prawica wyszczerzyła do mnie zęby, wypominając w internecie moje „grzechy plus”, nie tyle po to, żeby zdyskredytować mnie, bo ja nie stanowię żadnego zagrożenia, tylko żeby dotknąć profesora, którego się widocznie boją.

Zagrożenie demokracji zaskoczyło partie opozycyjne, które nie mogą się dogadać do dziś i nie mają wspólnego lidera. Tymczasem wybijają się 40-latkowie. Wśród prawników, których rola niepomiernie wzrosła, bo atak Ciemnogrodu jest na sądy i na konstytucję, zapanowało wielkie poruszenie i liczne dowody oporu wobec ponurej zmiany. Obok areopagu osobistości powszechnie znanych (wszyscy „na nie”), takich jak: prof. prof. Adam Strzembosz, Ewa Łętowska, Andrzej Zoll, Zbigniew Safjan, Wojciech Sadurski, Andrzej Rzepliński, Mirosław Wyrzykowski, Monika Płatek, pojawili się także młodsi, wśród których wyróżniają się publicznie Marcin Matczak, profesor Uniwersytetu Warszawskiego, i dr Adam Bodnar, rzecznik praw obywatelskich, znienawidzony przez Piotrowicza i spółkę.

Od kilku lat prof. Matczak nie schodzi z pierwszej linii walki z bezprawiem. „Czeka nas chaos” – ostrzega w „Newsweeku”. Mówi wprost o „rażącej napaści na prawo”. W rozmowie z „Tygodnikiem Powszechnym” (2016 r.) mówił: „Ostatnie zmiany w prawie karnym pozwalają uzyskiwać władzy dowody przeciwko tobie w sposób nielegalny, o ile tylko nie będzie się ciebie zabijać lub torturować – wszystkie chwyty są dozwolone”.

Polityka 31.2018 (3171) z dnia 31.07.2018; Felietony; s. 94
Reklama