Kraj

Kabociorz

Jak radny Kałuża stracił twarz

Na pierwszej sesji sejmiku śląskiego po wyborach okazało się, że radny KO Wojciech Kałuża przeszedł do PiS przy aplauzie jednych i okrzykach oburzenia innych radnych. Na pierwszej sesji sejmiku śląskiego po wyborach okazało się, że radny KO Wojciech Kałuża przeszedł do PiS przy aplauzie jednych i okrzykach oburzenia innych radnych. Dawid Markysz / Edytor.net
Wojciech Kałuża, kandydat Koalicji Obywatelskiej z miasta Żory, dostał się z pierwszego miejsca na liście do sejmiku śląskiego. Natychmiast potem głosy ponad 25 tys. wyborców oddał Prawu i Sprawiedliwości. W zamian ma dobrą posadę i parę niejasnych obietnic.
Wojciech Kałuża przez sześć lat był wiceprezydentem Żor.Maciej Jarzębiński/Forum Wojciech Kałuża przez sześć lat był wiceprezydentem Żor.

Wojciech Kałuża jest teraz sławny na całą Polskę. Jednak to taki rodzaj popularności, który nie pozwala bohaterowi mieszkać we własnym domu. Sąsiedzi Kałuży mówią, że nie widzieli jego samochodu dokładnie od dnia, w którym ukradł ich głosy. Dom na żorskich przedmieściach stoi za wysoką bramą, cichy i nieopalany. Pani Kałużowa czasem przyjeżdża z dwójką dzieci. Jest milcząca, a ludzie też o nic nie pytają, tylko patrzą. To przez wzgląd na dzieci – dwulatkę i dwumiesięczniaka.

Tymczasem w każdej kolejce, w każdym sklepie w Żorach najcieplejsze słowa o Kałuży to „ciul”, „kradziok” i „kabociorz” (zdrajca). Inne określenia bohatera nie nadają się do gazet. Podobnie jest w Rybniku i Wodzisławiu – tam też na niego głosowali.

Dom – duży, z gankiem w stylu staropolskim, kolumienkowym – zbudowany jest za franki szwajcarskie, które należy zwrócić bankowi wraz z odsetkami. Wciąż wymaga wykończenia. Kałużowie mieli ciężko – ona zatrudniona na nie najwyższym stanowisku w państwowej Jastrzębskiej Spółce Węglowej; on ambitny, z obiecująco rozpoczętą karierą polityczną, pałętał się przez ostatnie lata po niskich funkcjach w samorządzie. Dodatkowo dwoje małych dzieci – ogrom kosztów. Jako wiceprezydent Żor Kałuża wystartował w przedostatnich wyborach przeciwko przełożonemu, przegrał i politycznie wypadł na aut. Od tego czasu wydawało się, że jest skończony. To wtedy – jak mówią w Żorach – przemienił się fizycznie w „grubego działacza”. Ale walczył o uwagę – w gazetach opowiadał, że „aktywnie szuka pracy”. Można go też było zobaczyć w internecie, jak zgodnie z ówczesną modą światową wylewa sobie na głowę kubeł lodowatej wody. Ostatecznie osiadł zawodowo w firmie Rolka-Lody z Żor handlującej maszynami dla branży lodziarskiej.

Polityka 48.2018 (3188) z dnia 27.11.2018; Temat z okładki; s. 12
Oryginalny tytuł tekstu: "Kabociorz"
Reklama