Miej własną politykę.

Pierwszy miesiąc prenumeraty tylko 11,90 zł!

Subskrybuj
Kraj

Kto leczy kaca

Okazuje się, że „Zniewolony umysł” Czesława Miłosza to nie tylko historia.

Na temat tragicznej śmierci Pawła Adamowicza wypowiedziano już tysiące słów – mądrych i głupich, wzruszających i cynicznych, szczerych i obłudnych. Nie będę do tego dokładał swoich ocen, jest jednak pewne wydarzenie, którego przebieg bardzo mnie poruszył i zmartwił. Mam na myśli sławetną uchwałę Senatu przyjętą w związku z tym morderstwem. Doszło, jak wiadomo, do sporów o słowa, którymi izba wyższa miała uhonorować zmarłego. Chcę od razu powiedzieć, że nie widzę nic gorszącego w różnicy zdań, jeśli w grę wchodzi ocena polityka, zwłaszcza wyrazistego, niewahającego się za życia wchodzić w ostre spory ideologiczne. Co dla jednych jest zaletą, dla drugich wadą.

Pojawiły się więc dwa projekty uchwał: pierwszy, podkreślający liczne walory i zasługi zmarłego – autorstwa senatorów PO, i drugi, ograniczający się do CV Pawła Adamowicza – autorstwa senatorów PiS. Podjęto próbę stworzenia wspólnego, kompromisowego tekstu. Udało się – specjalny zespół z udziałem prominentnych senatorów PiS (w tym szefa klubu senatorskiego tej partii) wypracował taki projekt. Senatorowie PO zrezygnowali z wymieniania niektórych cech i zasług prezydenta Adamowicza, senatorowie PiS zgodzili się na określenie Go jako „człowieka dobrego i wrażliwego, otwartego na losy innych ludzi” oraz – bez wskazywania winnych – na „sprzeciwienie się mowie nienawiści i przemocy w każdej formie”.

Wszystko szło zatem w dobrym kierunku, gdy okazało się, że te sformułowania są nie do przyjęcia dla posła Terleckiego, a pewnie i dla samego prezesa Kaczyńskiego. Krótkie „nie” od tych panów i senatorowie PiS położyli uszy po sobie, wycofali się z uzgodnień bez słowa uzasadnienia i przeforsowali projekt typu „był, żył, sprawował funkcje i tragicznie zginął”.

Polityka 6.2019 (3197) z dnia 05.02.2019; Komentarze; s. 8
Reklama