Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Kraj

Najpierw Polska

Są problemy, których nawet żołnierze amerykańscy nie rozwiążą.

Polska i USA wymawiane są dziś jednym tchem jako organizatorzy konferencji dotyczącej Bliskiego Wschodu, w Warszawie przeważa jednak chyba sceptycyzm. Są entuzjaści, głównie po stronie władzy, „to wyraz uznania – mówią – wstaliśmy z kolan, liczymy się w świecie, przyjadą wielcy gracze”, a 1 września, na obchody rocznicy wybuchu drugiej wojny światowej, ściągniemy Trumpa i Putina. Tym, że nie zaproszono Iranu, a Palestyńczycy i inni odmówili, raczej się nie chwalimy. Nie brak zatem wątpliwości, czy aby nie jest to wyraz uległości wobec USA, klientelizmu, danina w zamian za parasol amerykański i rosnącą obecność militarną Stanów w naszym kraju. Ciekawe, czy i kto przed nami odmówił przysługi Amerykanom, ceniąc wyżej poprawne stosunki z Iranem, który nazywa konferencję „hańbą” i „antyirańskim cyrkiem”.

Niedawno w dzienniku „Rzeczpospolita” czytaliśmy, że Polska jest „bazą USA na flance wschodniej”. „Nasz kraj stanie się centrum amerykańskiej aktywności wojskowej w regionie, swego rodzaju regionalną bazą operacyjną dla sił zbrojnych USA” – zapewnia na łamach tej gazety szef gabinetu prezydenta prof. Szczerski. „Już teraz – informuje dalej „Rzeczpospolita” – nad Wisłą stacjonuje 4,3 tys. żołnierzy amerykańskich, to czwarty kontyngent w Europie”. Przepustek im chyba nie dają, bo na ulicach Warszawy nie uświadczysz żołnierza amerykańskiego albo się tak świetnie maskują. Ja bym chętnie zaprosił Amerykanina do domu, ale niekoniecznie wiceprezydenta Pence’a, który ma opinię dewota.

Bliskie związki z najważniejszym sojusznikiem nie są przez nikogo poważnego kwestionowane, ale to jeszcze nie jest panaceum i nie zmusza nas do bezwarunkowej uległości.

Polityka 7.2019 (3198) z dnia 12.02.2019; Felietony; s. 87
Reklama