Urażona duma narodowa każe negować wszelkie uogólnienia odnoszące się do narodowej całości. No nie, nie wszelkie. Wyłącznie te, które mogłyby przypisywać tej świętej zbiorowości jakieś wady lub czyny niecne. Nikt w Lailonii nie zwalcza zdań w rodzaju „Lailończycy wygrali mecz” ani „Lailończycy pomagali Nasturcjanom”, za to bardzo nielubiane są (zarówno w Lailonii, jak w Nasturcji) wyrażenia w rodzaju „Nasturcjanie wymordowali…”, względnie „Lailończycy kolaborowali”. W takich przypadkach jakoś nikt nie chce pamiętać o „skrótach myślowych”, a za to widzi jak na dłoni „nieuprawnione uogólnienie”.
Kwestia uprawnionych i nieuprawnionych uogólnień nie jest specjalnie interesująca. Każdy rozumie, że nie są generalizacjami w sensie logicznym, lecz mają sens statystyczny bądź też mówią o jakiejś dominującej tendencji. Gdy ktoś powiada, że „Lailończycy są antynasturcjańscy”, to znaczy to tylko tyle, że najczęściej Lailończyk nie lubi Nasturcjan, bynajmniej nie zaś to, że każdy bądź prawie każdy Nasturcjanin ma taką idiosynkrazję. W innych zaś wypadkach retoryczne uogólnienie wyraża jedynie relację reprezentowania oraz zbiorową identyfikację z reprezentantami. Że „Nasturcjanie odkryli Lailonię”, to znaczy tylko, że ogół Nasturcjan odczuwa satysfakcję, iż pewna liczba ich krajan dawno temu dopłynęła do brzegów Lailonii. Jeśli coś tu w ogóle może nas zastanawiać, to chyba tylko to, że tak wielu ludzi udaje, że tego wszystkiego nie rozumie.
Sprawa się jednak komplikuje, gdy mowa jest o zbiorowej odpowiedzialności. Jakoś tak się umówiliśmy, że zbiorowa może być chwała, lecz z odpowiedzialnością już tak dobrze nie jest. Niby ktoś może „hańbić nasz ród” i „przynosić nam wstyd”, lecz gdy przychodzi co do czego, to okazuje się, że winy są wyłącznie prywatne i osobiste – umywamy ręce od współodpowiedzialności za bliskich, za współplemieńców i ludzkość całą.