Na powitanie lata w Zielonej Górze okaleczono rozłożysty dąb. Powód? A jakże, poważny – gałęzie drzewa zasłaniały reklamę na billboardzie. Słup można było oczywiście przenieść w inne miejsce, ale to kupa roboty. Rycie w ziemi, przekładanie kabli elektrycznych. Łatwiej wezwać rzeźnika zieleni i oberżnąć pół drzewa. Poza tym reklama to kasa dla miasta, a dąb sobie rośnie i grosza za to nikomu nie płaci. Kaleka może tej brutalnej operacji nie wytrzymać, ale to już jego sprawa. Ten szczegół z naszej codzienności wydaje mi się symboliczny.