Z niecierpliwością czekam na jakąś piękną bajkę szefa rządu o sukcesach polskiego recyklingu.
Na powitanie lata w Zielonej Górze okaleczono rozłożysty dąb. Powód? A jakże, poważny – gałęzie drzewa zasłaniały reklamę na billboardzie. Słup można było oczywiście przenieść w inne miejsce, ale to kupa roboty. Rycie w ziemi, przekładanie kabli elektrycznych. Łatwiej wezwać rzeźnika zieleni i oberżnąć pół drzewa. Poza tym reklama to kasa dla miasta, a dąb sobie rośnie i grosza za to nikomu nie płaci. Kaleka może tej brutalnej operacji nie wytrzymać, ale to już jego sprawa. Ten szczegół z naszej codzienności wydaje mi się symboliczny.
Polityka
26.2019
(3216) z dnia 25.06.2019;
Felietony;
s. 97