Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Kraj

Ile wlezie

Z niecierpliwością czekam na jakąś piękną bajkę szefa rządu o sukcesach polskiego recyklingu.

Na powitanie lata w Zielonej Górze okaleczono rozłożysty dąb. Powód? A jakże, poważny – gałęzie drzewa zasłaniały reklamę na billboardzie. Słup można było oczywiście przenieść w inne miejsce, ale to kupa roboty. Rycie w ziemi, przekładanie kabli elektrycznych. Łatwiej wezwać rzeźnika zieleni i oberżnąć pół drzewa. Poza tym reklama to kasa dla miasta, a dąb sobie rośnie i grosza za to nikomu nie płaci. Kaleka może tej brutalnej operacji nie wytrzymać, ale to już jego sprawa. Ten szczegół z naszej codzienności wydaje mi się symboliczny. Oto łąka, piachy, lasy. Bezużyteczne. Ale dobry gospodarz zadba, by przynosiły duże zyski. W ciągu trzech lat rządów madame Szydło i monsieur Morawieckiego sprowadzono do Polski ponad milion ton śmieci, z rtęcią i azbestem na czele. Co roku pada nowy rekord (2016 r. – 256 tys. ton, 2017 – 378, 2018 – 434). Założę się, że w 2019 r. przekroczymy 500 tys. I niech to wszystko, prażone coraz silniejszym słońcem, kłębi się w powietrzu, wsiąka w ziemię, zatruwa wody gruntowe. Dla szczęścia przyszłych pokoleń, jak zapewne powiedziałby premier, który parę dni temu „w interesie Polek i Polaków” zablokował w Brukseli projekt o neutralności klimatycznej UE w 2050 r. W tłumaczeniu na język codzienny: przez najbliższe 30 lat będziemy truli samych siebie ile wlezie.

Z niecierpliwością czekam tylko na jakąś piękną bajkę szefa rządu o sukcesach polskiego recyklingu. Na razie śledzę smutną prawdę o rzeczywistości. Nasi inspektorzy przez kilka tygodni nie wpuszczali do Polski pyłu aluminiowego z Czech. Na transport czekał przedsiębiorca, właściciel instalacji odzyskującej z odpadu czyste aluminium. Przez ten czas pył zdążył się utlenić i stał się bezwartościowy. Facet stracił nie tylko forsę, ale i kontrahenta, bo Czesi wiedzieli jedno – Polacy nawalili.

Polityka 26.2019 (3216) z dnia 25.06.2019; Felietony; s. 97
Reklama