Już krótko przed wyborami doszło do spięcia między liderami LPR. Poszło o skład list wyborczych: Wrzodak zarzucił Giertychowi, że umieścił na nich swoich pretorian z Młodzieży Wszechpolskiej, po czym zaszachował żelaznego Romana, że zabierze swój elektorat i przejdzie do ugrupowania Dom Ojczysty. Giertych skapitulował. – Przestraszył się – przyznają działacze. Ale jest też opinia, że to Wrzodak obawiał się przegranej w konkurencji z młodymi i utraty pozycji etatowego radykała.
Dziś Giertych twierdzi, że niesubordynacja Wrzodaka kosztowała partię utratę 1,5 proc. głosów. Wrzodak wycenia błędy Giertycha znacznie wyżej.
Ewa Kantor, posłanka (mijającej kadencji) koła Dom Ojczysty, uważa, że Wrzodak blefował. – Nikt go na listy DO nie zapraszał – z powodów etycznych i moralnych.
Kantor wyszła z klubu i z LPR z powodu konfliktu z Wrzodakiem. – Deklaruje się jako Polak i katolik, ale jego zachowanie nie jest ani katolickie, ani narodowe. Radykalny jest tylko w obrażaniu ludzi, nie w działaniach na rzecz Polski – irytuje się posłanka.
Zygmunt Wrzodak próbował lądowania na zasiedziałym konserwatywnym Podkarpaciu już w 1997 r. na spadochronie Ruchu Odbudowy Polski. Nie udało się, musiał czekać jeszcze cztery lata. W tym czasie został jednym z liderów LPR i rozstał się z Janem Olszewskim i Antonim Macierewiczem. Jeszcze raz przypiął spadochron, tym razem z logo Ligi. Udało się, w wyborach 2001 r. zdobył w okręgu rzeszowskim ponad 32 tys.