Kraj

Cena za życie Krzysztofa Olewnika

Pogrzeb Krzysztofa Olewnika w 2006 r. Pogrzeb Krzysztofa Olewnika w 2006 r. Piotr Augustyniak / Agencja Gazeta
Europejski Trybunał Praw Człowieka przyznał ojcu i siostrze Krzysztofa Olewnika 100 tys. euro za błędy w śledztwie i opieszałość. Uznał, że państwo polskie ponosi odpowiedzialność za poczynania swoich funkcjonariuszy.

Krzysztofa Olewnika z Drobina, syna właściciela dużej masarni, porwano w październiku 2001 r. Przetrzymywano go przez dwa lata, a miesiąc po otrzymaniu 300 tys. euro okupu zamordowano. Porywacze kontaktowali się z rodziną swojej ofiary kilkadziesiąt razy, ale mimo że telefony były na nasłuchu, bandytów nie potrafiono zlokalizować. Śledztwo od początku toczyło się niemrawo i w złym kierunku. Za najbardziej prawdopodobną wersję przyjęto samouprowadzenie po to, aby wyłudzić od ojca pieniądze. Pomijano istotne dowody, bagatelizowano inne.

Rozmowa z Danutą Olewnik: Polska zabrała mi brata i musi za to zapłacić

Gdyby w porę podjęto właściwe tropy...

Rodzina Olewników wydeptywała ścieżki do gabinetów prokuratorów i ministrów sprawiedliwości, aby błagać o pomoc, ale niewiele wskórała. Dzisiaj już wiemy, że gdyby w porę podjęto właściwe tropy, Krzysztof prawdopodobnie by żył. Uznano za nieważne dowody wskazujące niemalże od początku na właściwych sprawców. Gdyby sprawdzono informacje z anonimu, jaki dostała rodzina, w ręce policji wpadłby jeden z głównych sprawców. Gdyby zbadano wątek karty do telefonu kupionej przez innego sprawcę, cała szajka byłaby schwytana, zanim doszło do tragedii.

Stało się, jak się stało. Krzysztofa zabito w 2003 r., a jego ciało znaleziono trzy lata później w wykopanym dole koło miejscowości Różan. W tym czasie śledztwem zajmowała się już, na prośbę rodziny Olewników, olsztyńska prokuratura. To ona wytypowała krąg podejrzanych i doprowadziła część z nich na ławę oskarżonych.

Reklama