Osoby czytające wydania polityki

„Polityka” - prezent, który cieszy cały rok.

Pierwszy miesiąc prenumeraty tylko 11,90 zł!

Subskrybuj
Kraj

Podanie

Ufam, że budowa nowej elity ekonomicznej tym razem nastąpi od fundamentów, a nie – jak w przypadku elity prawniczej – od komina.

Uprzejmie proszę o przyjęcie mnie do nowej elity ekonomicznej, która ma powstać w kraju. Prośbę swą motywuję tym, że dotychczas do żadnej elity ekonomicznej nie należałem, co odbieram jako rażącą niesprawiedliwość. Słowa Prezesa Kaczyńskiego, że Polska potrzebuje „innych, nowych elit ekonomicznych”, przyjąłem z ulgą i z nadzieją. Najwyższy czas! Na starą elitę nie mogłem już patrzeć, zarówno na tę komunistyczną, jak i na tę powstałą w fazie późnego postkomunizmu. Mieli pół wieku, żeby mnie do tej elity wciągnąć, ale w tamtych czasach nie liczył się człowiek, nie liczyły się kwalifikacje. Dbali tylko o siebie. Po 1989 r. na gruzach PZPR i SB wyrosły potężne fortuny. Tusk miał osiem lat, żeby mnie wciągnąć do elity ekonomicznej. I co? Mieszkam w skromnym szeregowcu na Żoliborzu, a przecież nawet dwa domki na Żoliborzu nie oznaczają przynależności do elity ekonomicznej, prawda? Zegarek mam kupiony własnoręcznie za 90 (dziewięćdziesiąt) zł na placu Wilsona. Sławomir Nowak z Platformy spaliłby się ze wstydu, mając coś takiego na ręce.

Chcąc ułatwić komunistom wciągnięcie mnie do elity ekonomicznej, w PRL ukończyłem nawet studia ekonomiczne. Studia na komunistycznym uniwersytecie były męczarnią. Z całego serca popieram plany PiS uporządkowania sytuacji na uniwersytetach, żeby już nikt nigdy nie musiał „studiować” u takich pożal się Boże uczonych, jak profesorowie Witold Kula czy Michał Kalecki. Postkomuniści nadal ich wychwalają. Wiedza, jaką ci panowie (rzekomo o międzynarodowej renomie) nam sączyli, była całkowicie bezużyteczna, o czym świadczy fakt, że nie udało mi się zostać członkiem elity ekonomicznej; komuniści nie powołali mnie do żadnych gremiów mających na celu ratowanie „systemu” przed nieuchronnym upadkiem. Nie przyłożyłem ręki do kolektywizacji rolnictwa, „bitwy o handel”, planu trzyletniego ani osławionej „sześciolatki”.

Polityka 41.2019 (3231) z dnia 08.10.2019; Felietony; s. 103
Reklama