Piotr Zaremba jest już głęboko rozczarowany obozem PiS, który tak chętnie kiedyś wspierał. W „Polsce. The Times” pisze: „[Marianowi Banasiowi] za ujawnione koneksje [należy się] natychmiastowa dymisja. Nie twierdzę, że Kaczyński, czy zachwycony urzędnikiem, od lat zresztą związanym z PiS, premier Morawiecki, wiedzieli o tym zagrożeniu. Ale po pierwsze, fakt, że nie wiedzieli, świadczy o tym, że nadal mamy państwo z dykty. Po drugie, po raz kolejny rozstajemy się z tezą, że ludzie prawicy na stanowiskach to jakaś nowa, wyższa moralnie jakość. (…) Mamy do czynienia z instytucjonalizacją złych obyczajów, tolerancją wobec demoralizacji na samych szczytach”.
Dominik Zdort ruszył pod prąd („Sieci”): „namawianie niezdecydowanych, aby szli na wybory, uważam za działanie wybitnie szkodliwe, antydemokratyczne. O tym, na kogo oddać głos, powinny decydować przekonania i poglądy, a nie »poczucie obywatelskiego obowiązku«, nastrój konkretnego dnia czy głupawe filmiki w internecie. Zachęcanie niezdecydowanych, aby poszli głosować, skutkuje tym, że wybory ze święta demokracji przekształcają się w konkurs piękności. I w totolotka”. Znaczy: ciemnego ludu nie budzić.
W dodatku „Plus Minus na wybory” Nauczyciel Roku 2018 Przemysław Staroń przestrzega: „Rządzący, którzy mają młodych ludzi totalnie gdzieś i którzy zafundowali im w tym roku koszmar deformy edukacji, chyba wciąż sobie nie zdają sprawy, że to pokolenie się z nimi jeszcze porachuje. Alarmować ich też powinny wyniki badań socjodemograficznych, które wskazują, że Polska jest najszybciej laicyzującym się państwem w Europie. Jeśli więc mamy się czegoś spodzievwać po tym pokoleniu, to właśnie tego, że rzeczywiście zakorzeniać się w nim będą poglądy liberalne i lewicowe”.