Kraj

Bardzo wysokie wyroki za Amber Gold nie kończą sprawy

Amber Gold to sprawa o oszustwo wobec 18 tys. osób na kwotę 850 mln zł. Amber Gold to sprawa o oszustwo wobec 18 tys. osób na kwotę 850 mln zł. Martyna Niecko / Agencja Gazeta
Amber Gold to nie tylko sprawa o oszustwo wobec 18 tys. osób na kwotę 850 mln zł. To także sprawa polityczna, w której sąd orzekał pod niezwykłą presją. I sprawa o świadomość ekonomiczną Polaków.

Wyroki w sprawie Amber Gold sąd ogłosił we wtorek po pięciu miesiącach odczytywania sentencji. Marcin P. dostał 15 lat więzienia, jego żona Katarzyna P. – 12,5. To wyroki bardzo wysokie, zważywszy że tyle można dostać za zabójstwo. Prokuratura chciała jeszcze więcej – 25 lat. I zapewne tylu będzie się domagała w drugiej instancji, bo wyrok jest nieprawomocny. Uzasadnienie sędzia Lidia Jedynak odczyta jutro.

PiS mówił, że Amber Gold to afera PO

Małżeństwo P. miało kilkanaście zarzutów – m.in. o poświadczenie nieprawdy, nieskładanie sprawozdań finansowych spółki, działalność kantorową bez wpisu do rejestru i działalność bankową bez zezwolenia. Najważniejszy to wprowadzenie w błąd inwestorów. Spółka oferowała lokaty w złoto, które po paru latach miały przynieść wielkie zyski na skutek wzrostu cen tego surowca. Amber Gold był piramidą finansową, a taka działalność jest zakazana.

Trwającemu pięć lat procesowi towarzyszył olbrzymi nacisk opinii publicznej nie tylko na to, żeby małżonków P. skazać, ale też by dostali jak najwyższą karę. Doszedł nacisk polityczny – władza uznała sprawę Amber Gold za „aferę PO”, w którą zamieszany jest syn premiera Donalda Tuska (był przez chwilę zatrudniony w spółce). A rząd Tuska winien jest tego, że inwestorzy stracili pieniądze, bo chroniąc syna premiera, chronił i spółkę – nie zadziałały jak trzeba organa skarbowe, prokuratura i sądy, które przy kolejnych sprawach przeciwko Marcinowi P.

Reklama