Żartom nie było końca. Że RODO, więc nazwiska kontrkandydata Małgorzaty Kidawy-Błońskiej w partyjnych prawyborach nie można ujawnić. Że Grzegorz Schetyna krąży nocą po Wiejskiej, łapie ludzi i namawia do startu. Czy wreszcie: że Kidawa zmierzy się z panem In Blanco, bo zaufany szefa Platformy zbierał podpisy pod zgłoszeniem, na którym nie wpisano niczyjego nazwiska. Ale i rzeczywistość okazała się kabaretowa. Rzutem na taśmę, tuż przed końcem przyjmowania kandydatur, do siedziby Platformy ktoś dostarczył białą kopertę. A że władze PO przez wiele godzin nie chciały upublicznić jej zawartości, w partii znów zaczęły się drwiny i spekulacje.
W końcu się wyjaśniło: to Jacek Jaśkowiak, prezydent Poznania, będzie konkurował z wicemarszałek Sejmu o głosy delegatów Konwencji Krajowej. 14 grudnia te 750 osób zdecyduje nie tylko o tym, kto, ale też w jakim stylu poprowadzi największe ugrupowanie opozycyjne – a także koalicjantów PO – do wyborów prezydenckich. Wcześniej odbędzie się ekspresowa wewnątrzpartyjna kampania i prawyborcza debata (7 grudnia). W skrócie wybór będzie dotyczył tego, czy we właściwej kampanii prezydenckiej lepiej postawić na kontynuowanie „polityki miłości”, z którą Kidawa-Błońska objeżdżała Polskę przed wyborami parlamentarnymi, czy też powrócić do antypisowskiej polaryzacyjnej retoryki, która jest bliższa Jaśkowiakowi.
Ale to nie będzie czysta rywalizacja. Nie tyle ze względu na samych kandydatów, co raczej ich otoczenie: partyjne grupy wsparcia, które w istocie są bardziej zaabsorbowane styczniowymi wyborami na przewodniczącego Platformy niż właściwym przygotowaniem się do majowych wyborów prezydenckich. – Kiedy w ubiegłym tygodniu Duda kończył w Brojcach swój objazd po wszystkich powiatach, my byliśmy dopiero na etapie białej koperty.