Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Kraj

Duda wchodzi w korkociąg?

Prezydent Andrzej Duda Prezydent Andrzej Duda Jakub Szymczuk / Flickr
Politycznie rozleniwiony po pięciu latach gnuśnej prezydentury Andrzej Duda jest zaskoczony tym, jak źle mu idzie i jak ta kampania jest daleka od spokojnego spacerku po reelekcję.

Atmosfera w sztabie wyborczym Andrzeja Dudy musi chyba w ostatnich dniach przypominać tę, która panowała pięć lat temu w sztabie Bronisława Komorowskiego. Z pozycji zdecydowanego faworyta, który martwi się jedynie tym, czy wygra w pierwszej, czy w drugiej turze, Duda przechodzi powoli do roli przestraszonego tym, jak układa się jego kampania i jak topnieje jego poparcie.

Zacznijmy od inauguracyjnej konwencji. Zamiast wykorzystać ją do prezentacji obecnej głowy państwa jako prezydenta wszystkich Polaków, przedstawiono na niej Dudę jako partyjnego nominata, którego namaszcza prezes PiS, podkreślając, że jego największą zaletą jest… żona. Po tym entré nastąpiły przemówienia kolejnych polityków PiS zachwalających prezydenta. Na końcu wystąpił zaś sam kandydat, dziękując partii za poparcie. Podsumowując: za milion złotych sztab wyborczy Dudy podkreślił jego największą wadę w walce o reelekcję, czyli zależność od PiS. Zamiast zaprosić ludzi sportu, sztuki, biznesu, którzy poparliby kandydata i rozszerzyli jego popularność na nowe grupy społeczne, marketingowcy prezydenta wyeksponowali jego podstawowy kłopot kampanijny, czyli partyjność i podległość prezesowi PiS.

To pokazuje, że sztabowcy Dudy zupełnie nie zrozumieli istoty toczącej się batalii – zamiast rozszerzać poparcie dla swego szefa, zawężają je do wiernych wyborców jego macierzystej partii. To kardynalny błąd, bowiem o ile PiS do szczęścia wystarczyło 43 proc. głosów, o tyle Duda musi ich zdobyć co najmniej 50 proc. (plus jeden – zapewne swój). Nie dokona tego, pozwalając się przyspawać do partii Kaczyńskiego. Odwrotnie: musi udawać prezydenta wszystkich Polaków.

Chyba że marketingowcy głowy państwa mają taki pomysł, by w pierwszej turze bazować tylko na wyborcach PiS, a na innych otworzyć się w drugiej.

Polityka 9.2020 (3250) z dnia 25.02.2020; Komentarze; s. 9
Reklama